Archiwum Polityki

Niebo

:-)

Gdyby Krzysztof Kieślowski żył, nie nakręciłby lepszego filmu. Niemiec Tom Tykwer znakomicie wczuł się w metafizyczną atmosferę „Nieba”, ostatniego scenariusza napisanego wspólnie przez Kieślowskiego i Piesiewicza. Pierwsza część planowanego tryptyku „Niebo”, „Piekło”, „Czyściec” to, mówiąc najprościej, historia miłości odnalezionej na dnie. Nauczycielka angielskiego (Cate Blanchett) po nieudanym zamachu terrorystycznym na dealera narkotyków zostaje osadzona w turyńskim więzieniu. Grozi jej dożywocie. Nieoczekiwanie zakochuje się w niej 21-letni karabinier (Giovanni Ribisi), pełniący funkcję tłumacza w czasie przesłuchań. W imię wielkiej, płomiennej miłości, która wybucha w nim z oślepiającą siłą, organizuje ucieczkę dziewczyny z aresztu, rzuca pracę, popełnia zbrodnię. „Niebo” tylko pozornie wygląda na realistyczny kryminał. W istocie pełno w nim niewymuszonych odniesień do chrześcijańskiej symboliki: wygnania z raju, grzechu pierworodnego, kary. Zdumiewające jest w tym filmie również to, że zaskakująco dobrze pasuje do aktualnej dyskusji o korzeniach terroryzmu. Ani Kieślowski i Piesiewicz pisząc przed laty scenariusz „Nieba”, ani Tykwer realizując film z pewnością o zamachach na WTC nie myśleli. Intuicja nie po raz pierwszy zawiodła ich jednak tam, gdzie słychać tętno współczesnego świata. (JAW)

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 37.2002 (2367) z dnia 14.09.2002; Kultura; s. 56
Reklama