Archiwum Polityki

Mimesis

Nie wiem, jaka jest rola profesora Bartoszewskiego, czy jest wysłannikiem rządu, czy prywatnie… to bez znaczenia zresztom – tak w TV mówił pan Napieralski, o którym dotychczas wiedziałem, że jest szefem SLD, ale okazało się, że wiedziałem źle. Nie jest to możliwe, by szef największej partii lewicowej nie wiedział, w jakiej roli Bartoszewski pojechał do Niemiec. Na wszelki wypadek spytałem o to idącą przez wioskę moją 6-letnią sąsiadkę Magdalenkę. Odpowiedziała: – Dziadku, pan Bartoszewski jest sekretarzem stanu w kancelarii Donalda Tuska, a konkretnie pełnomocnikiem premiera ds. dialogu międzynarodowego. Okazało się, że nawet dziecko wie. Podziękowałem Magdalence i poszliśmy każde w swoją stronę. Gdyby Napieralski wiedział, w którą stronę iść, też by z pewnością poszedł. Ale „to bez znaczenia zresztom”.

Przejdźmy z szarzyzny życia do ogrodów sztuki. Mało w nich ostatnio goszczę, lecz inni znajomi zdają mi relacje, jak tam pięknie, więc coś niecoś wiem. Wiem na przykład, że w serialu „Plebania” zdarzył się ciekawy przypadek. Jedna z postaci, właściciel sklepu, został ujawniony jako ubecki współpracownik za PRL, czyli TW, który donosił na księdza i na parafian. Sklepikarz się przyznał, sklepikarz się tłumaczy, sklepikarz przeprasza, że podpisał i donosił. W całym tym wątku najciekawszy jest fakt, że Maciej Damięcki, aktor grający sklepikarza, rzeczywiście rok czy dwa lata temu został ujawniony i przyznał się, że był TW i że współpracował. Też publicznie się wtedy tłumaczył i przepraszał. Krótko mówiąc, teraz w serialu odgrywa samego siebie i swoją perypetię.

Każdy, kto choć trochę zna teatr, wie, że mimesis – naśladowanie rzeczywistości w sztuce – znane było już w antycznej estetyce.

Polityka 11.2009 (2696) z dnia 14.03.2009; Tym; s. 106
Reklama