Rzeczywiście, ceny usług finansowych w Czechach i na Słowacji są – jak mówi poseł Artur Zawisza – niższe niż u nas, ale raczej nie z winy obcego kapitału. W krajach przywoływanych przez posła Prawa i Sprawiedliwości banki są jeszcze bardziej zagraniczne. Na Węgrzech w 82 proc., na Słowacji w 87, a w Czechach niemalże całkowicie, bo w 96 proc. Nie w paszporcie właściciela tkwi przyczyna wysokich cen. Wiele usług w państwowym PKO BP kosztuje więcej niż u zagranicznych konkurentów.
Komisja śledcza jeszcze nie została powołana, żadne konkretne zarzuty nie padły, ale opinia publiczna z ust posłów PiS, LPR i Samoobrony już dowiedziała się, co ma w tej sprawie myśleć. Że „całe lata 90. XX w. to pasmo spektakularnych prywatyzacji i likwidacji banków, zaś instytucje, których zadaniem była ochrona aktywów polskich obywateli, były całkowicie bezradne. Częściowo przez swą nieudolność, niewiedzę i niekompetencję, a częściowo – być może – świadomie doprowadziły do ruiny tysiące osób i przedsiębiorstw” – piszą posłowie, żądający prześledzenia szesnastu lat działalności Narodowego Banku Polskiego i Komisji Nadzoru Bankowego.
Wiemy już, że listę winnych otworzy Leszek Balcerowicz, dwukrotny wicepremier, teraz prezes NBP na wylocie, jego kadencja kończy się 7 stycznia przyszłego roku. Oraz Hanna Gronkiewicz-Waltz, która kierowała Bankiem przed Balcerowiczem, a teraz wzmocniła szeregi opozycyjnej Platformy Obywatelskiej. Warto zatem przypomnieć, jak wyglądał nasz system bankowy, zanim tych dwoje rozpoczęło swoją destrukcyjną działalność.
Miękkie złotówki
Socjalistycznej gospodarce wystarczało kilka banków, którym państwo precyzyjnie określiło pole, po jakim miały się poruszać. Narodowy Bank Polski z siecią terenowych oddziałów obsługiwał budżet i socjalistyczne przedsiębiorstwa.