Premier i ministrowie powrócili z wakacji, więc rząd już w pełnym składzie mógł zabrać się do pracy nad pomysłami osamotnionego podczas upalnego lata wicepremiera Grzegorza Kołodki. Po zdementowaniu pogłosek o dymisji kilku ministrów oraz omówieniu stanu przygotowań Polski do członkostwa w Unii Europejskiej (od dawna jest to zwyczajowo pierwszy punkt obrad Rady Ministrów) gabinet zaakceptował projekt „ustawy o pomocy publicznej dla przedsiębiorstw o szczególnym znaczeniu dla rynku pracy”. Ustawa ta ma oficjalnie nie tyle ogólnie pomagać, co „przyspieszyć restrukturyzację” firm zatrudniających ponad 1 tys. pracowników (takich przedsiębiorstw według GUS jest w Polsce 389) , tak aby „przywrócić przedsiębiorcom zdolność do funkcjonowania w gospodarce rynkowej”. Projekt przewiduje m. in. łączenie i dofinansowanie przedsiębiorstw, tak aby poprawić ich efektywność oraz częściowe umarzanie długów wobec ZUS i Skarbu Państwa. W zamian Skarb Państwa może przejąć część majątku firmy oraz wprowadzić do jej zarządu swoich ludzi. Kredytów ma udzielać Agencja Rozwoju Przemysłu SA, która otrzyma 15 proc. wpływów z prywatyzacji, a całość będzie nadzorował minister gospodarki. Pomoc państwa nie obejmie tych przedsiębiorstw, wobec których ogłoszono upadłość lub wdrożono postępowanie likwidacyjne. Ponadto inne przyjęte ostatnio projekty rządowe przewidują pomoc finansową oraz poręczenia dla małych i średnich firm, których jest w kraju blisko 3,2 mln. Fundusze poręczeniowe i pożyczkowe mają docelowo, w ciągu kilku lat, osiągnąć odpowiednio 640 mln i 560 mln zł, ale na razie będą dwu-trzykrotnie niższe. Projekty te mają być finansowane ze źródeł rządowych i samorządowych, funduszu PHARE, a potem z pieniędzy Unii Europejskiej.