Archiwum Polityki

Sepuku pułkownika Chwastka

Za podobne wystąpienie podczas wojny trafiłby przed pluton egzekucyjny

Płk Ryszard Chwastek, dowódca szczecińskiej 12 Dywizji, 6 sierpnia, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, nie podając konkretnych faktów, zarzucił ministrowi obrony łamanie prawa, a kierowniczej kadrze wojskowej z szefem Sztabu Generalnego na czele uległość, nagradzaną szybkimi awansami. Jego zdaniem, świadczy to o zgniliźnie w kierownictwie armii. W wojsku trwa „barbarzyńska redukcja kadry”, a szef MON z najwyższymi generałami „w stylu mafijnym” przygotowuje kolejne zmiany struktur. Chwastek oddał się do dyspozycji prezydenta RP, którego jako zwierzchnika sił zbrojnych poprosił o zwołanie zebrań mężów zaufania z jednostek wojskowych, podczas których kadra miałaby zdecydować o postawionym przez zbuntowanego pułkownika wniosku nieufności wobec ministra i najwyższych generałów.

Reakcja przełożonych na to łamiące reguły wojskowej pragmatyki i zasadę cywilnej kontroli nad armią wystąpienie mogła być tylko jedna. Zbuntowanego dowódcę odwołano ze stanowiska i wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Zapewne znajdzie się on poza armią dużo szybciej niż uczestnicy pamiętnego obiadu z prezydentem Lechem Wałęsą w 1994 r. na poligonie drawskim, podczas którego część generałów wypowiedziała posłuszeństwo ówczesnemu ministrowi obrony.

Wydaje się nieprawdopodobne, aby Chwastek, decydując się na swój krok, nie zdawał sobie sprawy z jego konsekwencji. Chyba że po prostu zwariował. Ponieważ jednak w swym liście otwartym nie postawił konkretnych zarzutów, można odnieść wrażenie, że jego bunt jest przejawem frustracji ambitnego oficera, któremu, choć na generalskim etacie dowodził dywizją, drugi rok z rzędu generalska gwiazdka przeszła koło nosa. Przeszkodą w jego awansie była ponoć konieczność wyjaśnienia anonimowych zarzutów związanych z wydaniem 11 tys.

Polityka 33.2002 (2363) z dnia 17.08.2002; Komentarze; s. 17
Reklama