Archiwum Polityki

Upały

Czy Polska jest krajem obliczalnym i przewidywalnym – oto podstawowe pytanie, które stawiają sobie państwa członkowskie Unii Europejskiej w obliczu naszego do niej przystąpienia. Przyznać bowiem trzeba, że historia najlepszego świadectwa nam w tym względzie nie wystawia. Pomińmy już nawet nasze zbrojne zrywy narodowe, bo to dzięki Bogu odległe dzieje. Aczkolwiek taka tablica pamiątkowa na gmachu liceum w Kielcach, głosząca pochwalnie, że Bolesław Prus uciekł stamtąd do powstania, może i dzisiaj nieco dziwić cudzoziemca. Bo, że tutaj się uczył – w porządku, pomnik pod Siedlcami, gdzie był ranny – również OK., ale żeby szkoła wychwalała właśnie wagary? No cóż... Gorzej już, że uważa się Polska za Trzecią Rzeczpospolitą, przy czym pierwsza z republik była monarchią. Możemy rzecz jasna tłumaczyć zdezorientowanym cudzoziemcom, że u nas wybierano majestat w wolnych wyborach.

Pech w tym, że jeśli zrozumieją, to jeszcze bardziej skomplikuje sprawy. Czy bowiem, co byłoby ze wszech miar logiczne, Aleksander Kwaśniewski jest w takim razie królem? Jeżeli tak, to Aleksandrem którym? Od razu pojawia się problem Królestwa Polskiego i nie tylko. A co zrobić z Lechem I albo III, jeżeli uszanujemy Białego i Czarnego, albo też IV biorąc pod uwagę brata Czecha i Rusa, co byłoby politycznie poprawne i nawet korzystne. Przecież Lech w odróżnieniu od londyńskiego Kaczorowskiego wcale nie abdykował, a sądząc z ostatnich wypowiedzi nie ma na to najmniejszej ochoty. – „Ej, galimatias w tej waszej Rzeczypospolitej, galimatias!... W świecie niczego podobnego nie masz!...” – jak mawiał książę Bogusław Radziwiłł, któremu chodziło o pierwszą republikę.

Polityka 33.2002 (2363) z dnia 17.08.2002; Stomma; s. 90
Reklama