Archiwum Polityki

Dzieci z żelaza

Nauczyciele lękają się, że swym dzieciństwem bez dzieciństwa ci mali dorośli zarażą innych. Rówieśnicy wołają: złomiarze, brudasy!; jakby chcieli zagłuszyć swoje upokorzenie biedą – upokarzając innych. Ci przezywani czasem pięścią odpowiedzą na słowo, czasem prychną pogardliwie na łatwą pogardę. Może skończą pod sklepem. Może w krwawym napadzie. Może w wymarzonym warsztacie stolarskim. A może, co najwspanialsze, założą punkt skupu złomu.

Adam ma 16 lat (wygląda góra na 12) i dłonie spracowane ponad wiek. Sympatyczna śniada twarz, inteligentne spojrzenie, sponiewierana kurtka, brud za paznokciami i rozpadające się adidasy owinięte taśmą samoprzylepną. Gdy stara się składnie mówić, denerwuje się, zacina. Jego przyjaciele, blond bracia, 14-letni Adam (wyłamane pół przedniego zęba) i 11-letni Andrzej zgrywają małych twardzieli. Wszyscy mają po kilkoro rodzeństwa, wychowywanego przez bezrobotne matki. Wszyscy tęsknie wpatrują się w zapalanego papierosa. Krzywią się w zdumieniu, gdy dopalony ledwie do połowy gnieciony jest na kamieniu.

Co jest piękne

Dzisiaj znaleźli tyle co nic; podziurawiony kosz na śmieci w podmiejskim kanałku. Nawet nie wiadomo, czy w punkcie za niego zapłacą. Wyskakują z domów przed szkołą. Latają po miasteczku, zapuszczą się na wieś w poszukiwaniu żelastwa. Jest tego coraz mniej. Tych kolorowych, drogich metali już prawie nie uświadczysz. Jeszcze nie tak dawno łatwo było je znaleźć na podmiejskich łąkach i w zdewastowanych ogródkach działkowych. Przeróżne druty, puszki, kable, płyty aluminiowe. Inna sprawa, że jak gospodarz nie dbał o swoje, to mógł pewnego dnia odkryć szopę pozbawioną blaszanego dachu.

Co dla jednych obrzydliwe, dla innych może być piękne. Na przykład rzeka pełna śmieci wyrzuconych przez okolicznych mieszkańców. Dla chłopców jest piękna. Wszystko tam jest. Każdy rodzaj złomu, jaki można sobie wyobrazić. Rury, żeliwne piece, całe sprężynowe łóżka.

Jeśli coś znajdą, wrócą z wózkiem po szkole. Jeśli jest tego bardzo dużo, zawiozą od razu do skupu. Gdy zaś mniej, do przydomowej komórki. Poczekają, aż będzie z czym jechać.

Kilogram żelaznego złomu to w skupie 15 gr. – Czasem taki siedmioletni smyk przyniesie kilo, dwa, trzy czegoś, co w zasadzie nie nadaje się do niczego.

Polityka 17.2002 (2347) z dnia 27.04.2002; Na własne oczy; s. 100
Reklama