Pani Skibińska stwierdza (POLITYKA 47/01), że „W rezultacie, poza nielicznymi wyjątkami, islam nauczany jest w szkołach koranicznych bez nadzoru państwowego”. Uszła uwagi korespondentki z Berlina intensywna dyskusja na temat nauczania islamu w berlińskich szkołach publicznych w dużej części przez fanatycznie ortodoksyjnych przedstawicieli tej religii i to bez jakiejkolwiek kontroli ze strony władz państwowych zarówno co do jego formy, jak i treści nauczania.
Dopiero po zamachu w Nowym Jorku nastąpiło otrzeźwienie i właściwie uprzytomnienie sobie wagi i zakresu problemu.
Kierownicy placówek szkolnych zaczęli zauważać, że lekcje islamu odbywały się przy zamkniętych drzwiach i w czasie lekcji nawet dyrektor szkoły nie miał wstępu do sali.
Było to skutkiem niezmiernie liberalnego ustawodawstwa wynikającego z zauroczenia koncepcją społeczeństwa multi-kulti (bezkonfliktowego społeczeństwa wielokulturowego, które jest mocno lansowane i popierane bez zauważania jego również negatywnych stron).
Obecnie po „obudzeniu się z ręką w nocniku” próbuje się znaleźć jakieś rozsądne wyjście z sytuacji poprzez zracjonalizowanie tegoż ustawodawstwa. Jedną z propozycji jest model brandenburgski, gdzie zamiast nauczania różnych religii przez przedstawicieli tych religii na podstawie zatwierdzonych przez te religie programów nauczania proponuje się nauczanie o różnych religiach w wykonaniu nauczycieli odpowiednio do tego przygotowanych. Problem jest bardzo ważny szczególnie przy postępującym trendzie mieszania się różnych grup narodowych i etnicznych, np. w wyniku postępującej globalizacji i co za tym idzie zmniejszania się roli kontrolnej instytucji państw narodowych i powstawania społeczeństw wielokulturowych i wielowyznaniowych.