Archiwum Polityki

Czeka na nas świat

Reżyserski debiut Roberta Krzempka „Czeka na nas świat” można potraktować jako groteskowy aneks do głośnego pokoleniowego manifestu Anny Kazejak-Dawid, Jana Komasy i Macieja Migasa „Oda do radości”. Chodzi w nim również o demaskatorskie przedstawienie postaw młodych Polaków, którym w III RP niespecjalnie się powiodło. W przeciwieństwie jednak do „Ody” w filmie Krzempka trudno dopatrzyć się celnej obserwacji społeczno-obyczajowej czy choćby oryginalnego spojrzenia na problemy trzydziestolatków. Chyba że za taki uznamy surrealistyczny obraz umierającego z głodu niedoszłego absolwenta wyższej uczelni (Sebastian Pawlak), który wykazuje się niesłychaną wręcz pomysłowością, aby pozostać bez pracy. Jego życiowa niezaradność granicząca z głupotą (bohater nie potrafi nawet obsługiwać komputera) jest celowym i nad wyraz czytelnym zabiegiem artystycznym, mającym ukazywać w krzywym zwierciadle obojętność oraz pazerność współczesnego świata czyhającego tylko na takie właśnie niewinne ofiary. Gdyby reżyser wybrał drogę cierpkiej ironii i pokusił się o naprawdę śmieszny portret współczesnych nieudaczników, pewnie odniósłby sukces. Niestety, nieukrywana litość, a nawet szczery podziw Krzempka dla upozowanego na Chrystusa lenia, żyjącego z renty swojej matki, niweczy jakiekolwiek próby obrony tego półamatorskiego filmu.

Janusz Wróblewski

Polityka 15.2006 (2550) z dnia 15.04.2006; Kultura; s. 64
Reklama