Archiwum Polityki

Leczenie wstrząsem

Ani jeden z mieszkańców Gdyni - z wyrokiem eksmisji na bruk - nie wierzył, że może zostać bez dachu nad głową. Komornicy bowiem, jak jeden mąż, odmawiali podejmowania tych drastycznych działań. Niespodziewanie na horyzoncie pojawił się Edward O., komornik ze Słupska. Dla eksmitowanych - drań bez serca; dla spółdzielni mieszkaniowych - szeryf i wybawiciel.

Możliwość eksmisji na bruk stworzyła ustawa z 1994 r. Wcześniej eksmitowanemu trzeba było dać inne lokum. Władze miasta nie występowały do sądu, bo nie miały opornych dokąd przekwaterowywać. Nowe przepisy rozwiązały im ręce. Od 1995 r. Sąd Rejonowy w Gdyni orzekł około stu eksmisji bez prawa do lokalu socjalnego. Zaledwie w kilku przypadkach nakazał gminie je zapewnić.

Jolanta Steppa, naczelnik Wydziału Spraw Lokalowych gdyńskiego magistratu, odczytuje postawę komorników jako czystej wody hipokryzję. Kiedy wysyłają do przedsiębiorstw nakazy zajęcia czyichś poborów, nie zastanawiają się, czy dłużnikom starczy do pierwszego. Takie sprawy to łatwy zarobek. Nie trzeba stawać twarzą w twarz z dłużnikiem, wystawiać się na ludzką wrogość, obelgi i agresję.

Pan O. został komornikiem, bo nie mógł znaleźć pracy w swoim zawodzie. Osiem miesięcy był bezrobotny. A miał do spłaty kredyt mieszkaniowy. - Wszystko sprzedaliśmy - powiada - włącznie z biżuterią żony. Potem, już jako komornik, miał do wyboru albo zwolnić dwóch pracowników, albo podjąć się wykonywania eksmisji. To znaczy nie miał wyboru. - Ludzie żyją jeszcze w starym czasie - powiada o eksmitowanych. - Wierzą, że znajdzie się jakaś przyczyna - choroba, liczne potomstwo albo że wystarczy wywołać demonstrację i eksmisja nie zostanie wykonana. Musi zaistnieć świadomość, że prawo działa nieuchronnie. Komornik jest po to, by egzekwować prawo. Od wspierania w biedzie, w chorobie jest opieka społeczna. Łatwo powiedzieć.

Bruk przedwyborczy

Komornik ze Słupska przyjmuje zlecenia także z ościennych województw - gdańskiego, elbląskiego, koszalińskiego, od prezesów spółdzielni mieszkaniowych i od gmin. Kalendarz ma wypełniony.

Polityka 47.1998 (2168) z dnia 21.11.1998; Kraj; s. 36
Reklama