Archiwum Polityki

Papierowy wytop

W 2000 r. nasze hutnictwo - 25 samodzielnych i konkurujących często ze sobą firm - zderzy się z kilkoma koncernami europejskimi, z których każdy produkuje więcej stali niż cała polska metalurgia. Są to wyroby wysoko przetworzone, których nie ma w ofercie polskich przedsiębiorstw. Po zniesieniu ceł na importowaną stal nie pozostaje im nic innego jak szybko obniżyć koszty i szukać silnych inwestorów. A i to może nie wystarczyć.

Widać już oznaki zdenerwowania. Krakowska Huta im. T. Sendzimira pod koniec września zapowiedziała zwolnienie do końca roku ponad 7 tys. pracowników z 16,2 tys. zatrudnionych. W ośmiu działających w hucie związkach zawodowych zawrzało. Nie było jeszcze w naszym hutnictwie tak olbrzymich zwolnień w tak krótkim czasie. Po kilku dniach kierownictwo Sendzimira postanowiło rozłożyć wymówienia na cały przyszły rok. W końcu 2000 r. w hucie ma pracować 8,7 tys. osób.

Zmiana decyzji to raczej zwycięstwo rozsądku niż ustępstwo wobec związkowców. Taka radykalna kuracja - niemożliwa bez grupowych zwolnień - miałaby reperkusje społeczne i polityczne daleko wykraczające poza Kraków. A nadciągają wybory.

W październiku hutnicy z Nowej Huty po raz pierwszy nie dostali wypłaty (średnie zarobki nie przekraczają tutaj 1700 zł brutto). W kasie spółki zabrakło pieniędzy. Zarząd HTS stara się zaciągnąć pożyczkę z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Zaległe pensje wypłacone zostaną prawdopodobnie w listopadzie, ale przyszłość nadal rysuje się w czarnych barwach: - W połowie roku mieliśmy 60 mln strat netto, na koniec roku może to być nawet 100 mln zł! - wylicza Piotr Janeczek, nowy prezes Sendzimira. - Choć w ostatnich miesiącach poprawia się kondycja huty, to nadal grozi nam upadłość. Widmo plajty możemy oddalić tylko radykalnym ograniczeniem kosztów i zmniejszeniem zatrudnienia.

Związki pod ścianą

- Zgadzamy się, że kuracja jest nam potrzebna, ale mamy wątpliwości, czy cięcia w zatrudnieniu muszą być tak ostre - mówi Leszek Kochan, wiceprzewodniczący Solidarności w Sendzimirze. - Straszenie bankructwem jest niepotrzebne, wprowadza nerwową atmosferę. Przecież huty nikt nie zaorze!

Związkowcy chcą zbadać zasadność każdego zwolnienia.

Polityka 45.1999 (2218) z dnia 06.11.1999; Gospodarka; s. 68
Reklama