Archiwum Polityki

Komu służy kogut

Policyjnego koguta na dach samochodu można kupić w supermarketach. Na półce jest zakamuflowany pod nazwą „światło dyskotekowe” (w ustawie o ruchu drogowym jego oficjalna nazwa brzmi „urządzenie emitujące światło zmienne”).

Kogut supermarketowy od policyjnego niczym się nie różni: niebieski plastik i żarówka. Różnica jest w papierach. O „światłach...” w przepisach nic nie ma. O „urządzeniach...” – cały akapit w ustawie i co nieco w regulaminach. Że poza policją, strażą więzienną, strażą pożarną, agentami wywiadów, jednostkami sił zbrojnych i właścicielami pozwoleń ministra spraw wewnętrznych nikt nie ma prawa ich używać. Prywatnie – nawet trzymanie „urządzenia...” w aucie, po wyjęciu z opakowania – surowo zabronione. To przedmiot ścisłego zarachowania, sztuk jeden na radiowóz. Jak zginie, trzeba spisywać protokół.

Paweł Ożarowski z warszawskiego Biura Pomocy Ofiarom uważa, że sprzedawanie kogutów dyskotekowych wypisz, wymaluj jak te policyjne, to ewidentne kuszenie przestępców. Łatwiej im będzie podszywać się pod patrole, załatwiać ciemne interesy, realizować czarne scenariusze. Rzecznik prasowy sieci supermarketów, gdzie na półkach leżą koguty, upiera się, że nie ma żadnego zagrożenia. W ciągu dwóch miesięcy sprzedano ich ledwo parę sztuk i to do dyskotek, zapewnia.

Polityka 28.2004 (2460) z dnia 10.07.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama