Archiwum Polityki

Wczesny Weir

+++

Zrealizowane w latach 70. pierwsze filmy wybitnego Australijczyka, od ćwierć wieku zadomowionego w Hollywood, nie są zaliczane do arcydzieł, jak chociażby późniejsze „Piknik pod wiszącą skałą” czy „Stowarzyszenie umarłych poetów”, niemniej pozwalają prześledzić upodobania i estetyczne wybory na wczesnym etapie jego twórczości. W debiutanckim horrorze „Samochody, które pożarły miasteczko Paryż”, można dostrzec naiwną alegorię zagłady cywilizacji przemysłowej uginającej się pod własnym ciężarem. Temat podejmowany bardzo dyskretnie m.in. w starszej o kilka lat niepokojącej „Ostatniej fali”, opisującej zderzenie kultury Zachodu z apokaliptyczną mitologią aborygenów, oraz np. w „Świadku” z 1985 r., niekonwencjonalnym kryminale konfrontującym obyczaje sekty amiszów i amerykańskiej popkultury. Czarna komedia „Hydraulik” to z kolei osobliwy wariant dramatu metafizycznego „Bez lęku” – odważnie poruszającego problem balansowania na granicy życia i śmierci. Antropologiczne i kulturowe fascynacje, które czynią kino Weira tak ciekawym i niepoddającym się upływowi czasu, stanowią znakomite pole do porównań, badań i opisów, tym bardziej że żaden z wczesnych jego filmów nie zaistniał w Polsce w szerokiej dystrybucji. Teraz w zestawie składającym się z „Samochodów”, „Ostatniej fali” i „Hydraulika” przypomina je Monolith.

Janusz Wróblewski

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 23.2004 (2455) z dnia 05.06.2004; Kultura; s. 52
Reklama