Archiwum Polityki

Pejzaż

++

Niszowe filmy 42-letniego Słowaka Martina Sulika wyglądają niezbyt atrakcyjnie, są utrzymane w duchu malarstwa naiwnego, tradycyjnie pojmowanej fabuły w nich nie ma, a jedyną wartością wydaje się ich osobliwy klimat niczym z surrealistycznego snu, przerywanego w najmniej oczekiwanych momentach. Minimalistyczne obrazy, przepełnione codzienną krzątaniną zwykłych ludzi w na poły bajkowej scenerii, stanowią o uroku skromniutkiego „Ogrodu” z 1995 r. – filozoficznej przypowiastki o tęsknocie za biblijnym rajem. Natomiast „Pejzaż” zrealizowany przez Sulika pięć lat później zachwyca mnogością wątków, pozornym chaosem, w którym zadziwiająco dobrze odbijają się losy małej społeczności Słowaków na tle XX-wiecznej historii. Chwilami zabawny, częściej wzruszający komediodramat składa się z serii nieprzystających do siebie sekwencji ilustrujących dziwne perypetie mieszkańców wyimaginowanego miasteczka. Niektórzy z niego wyjeżdżają, inni skądś wracają, przeżywają radosne albo bolesne chwile i znów wyruszają w podróż. Gdzieś w tle mówi się o ewakuacji Żydów, o politycznych czystkach. Sulik nie tylko pokazuje, jak wielka historia przeplata się z małą, jednocześnie stara się stworzyć duchowy pejzaż krainy, w której zwycięża pamięć szczegółu.

Janusz Wróblewski

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 9.2004 (2441) z dnia 28.02.2004; Kultura; s. 70
Reklama