Archiwum Polityki

Ostatni atak Pikusa

Po ponad 5 latach od sformułowania zarzutów przed Sądem Rejonowym w Słubicach zapadł wyrok (nieprawomocny) na policjanta Michała Strepa. Funkcjonariusz został skazany na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za przyjęcie w styczniu 1998 r. korzyści majątkowej w postaci 100 marek od obywatela Białorusi Leonida S. Nie byłoby w tym fakcie nic dziwnego poza tym, że sprawa tak długo się ciągnęła, gdyby nie okoliczności, które zaprowadziły byłego dzielnicowego ze Słubic na ławę oskarżonych. Pisaliśmy o tej historii w reportażu „Poufne źródło informacji” (POLITYKA 14/03).

Donos na policjanta Strepa złożyło 6 maja 1998 r. w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim kilku Białorusinów. Poza Leonidem S. byli wśród nich Igor Adamowicz i Aleksander Wołodin. Ten ostatni naprawdę nazywał się Igor Pikus i był poszukiwany międzynarodowym listem gończym przez policję niemiecką za poważne przestępstwa dokonane na terenie tego kraju. W Polsce stał się sławny w marcu 2003 r., kiedy wraz z Robertem Cieślakiem stoczył w podwarszawskiej Magdalence krwawą bitwę z policyjnymi antyterrorystami. Zginęło wtedy dwóch funkcjonariuszy i obaj bandyci.

Nie doszłoby do dramatu w Magdalence, gdyby kilka lat wcześniej gorzowska prokuratura sprawdziła, kim naprawdę jest niejaki Wołodin.

Potraktowano go jako cennego świadka ujawniającego rzekomą korupcję w policyjnych szeregach. Przez funkcjonariuszy Inspektoratu KWP w Gorzowie został potraktowany jako POZI (poufne osobowe źródło informacji). Przy jego pomocy wytoczono przeciwko Michałowi Strepowi potężne armaty.

Prawda była taka, że Wołodin vel Pikus czuł się przez młodego policjanta zagrożony.

Polityka 5.2004 (2437) z dnia 31.01.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama