Archiwum Polityki

Żelatyna: gra na czas

Od 2001 r. przed sądem w Brodnicy nie może się zacząć proces Kazimierza Grabka. „Król żelatyny” oskarżony jest m.in. o wyłudzenie z miejscowej fabryki żelatyny mienia o wartości 4,5 mln zł. Grabek ciągle składa zaświadczenia lekarskie, że stan zdrowia nie pozwala mu na udział w procesie, a jego obrońcy już dwa razy skłonili brodnicki sąd, aby ten wystąpił o przekazanie sprawy do innych sądów. Wyższych instancji nie przekonało jednak ani to, że zainteresowanie towarzyszące procesowi w tym mieście może zagrażać obiektywnemu rozstrzygnięciu, ani to, że, zdaniem mecenasów, konieczne jest przesłuchanie 350 pracowników z grójeckiej fabryki żelatyny i w związku z tym należałoby przenieść sprawę do sądu w Grójcu. Procedura może się rozciągnąć jeszcze bardziej, bo sędzia, który prowadzi postępowanie, został przeniesiony do Torunia.

Rozpatrywanie spraw o przestępstwa gospodarcze z reguły zajmuje dużo czasu. – Są skomplikowane od strony dowodowej. Obrońcy czasem wielokrotnie domagają się uzupełnienia materiałów o różnorakie dokumenty z urzędów skarbowych lub celnych – mówi sędzia Marek Celej. – Rozstrzygnięcia odwleka choćby konieczność badania zgodności umów zawieranych między firmami z różnych państw z systemami prawnymi ich krajów czy wreszcie tak radykalny krok jak ucieczka biznesmena za granicę. Podważa się też opinie biegłych (np. obecnie w procesie byłego szefa PZU Życie Grzegorza Wieczerzaka, lub ich niezależność (jak w sprawie FOZZ, co zaowocowało zwróceniem sprawy do prokuratury). Jeśli oskarżony nie przebywa w areszcie, dopóki nie ma wyroku może robić interesy. Osiągnięcie celu ostatecznego – przedawnienia – udaje się rzadko.

Polityka 11.2004 (2443) z dnia 13.03.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama