OWFOŚiGW w Łodzi głośno było kilkakrotnie: gdy wysłał swoich notabli i łódzkich samorządowców na Cypr na szkolenia z odsalania wody morskiej i wypalania węgla drzewnego, kiedy od prywatnych osób kupił akcje Banku Częstochowa, przepłacając za nie prawie 2 mln zł (POLITYKA 51/2000), oraz gdy udzielił firmom Kazimierza Grabka 10-milionowej pożyczki na budowę zakładu utylizacji odpadów poubojowych, zamiast którego powstała fabryka żelatyny (POLITYKA 7/01).
Zamiast zajmować się wspieraniem przedsięwzięć proekologicznych, Fundusz inwestował w akcje, kupował weksle, udzielał pożyczek firmom, których działalność nie miała nic wspólnego z ochroną środowiska – na przykład producentowi odzieży.
W końcu w 2002 r. prokuratura oskarżyła pięciu członków zarządu i jedenastu członków rady nadzorczej Funduszu o to, że przekraczając uprawnienia i nie dopełniając obowiązków przyczynili się do powstania w nim wielomilionowych strat. Najpoważniejsze zarzuty – uczestnictwa w decyzjach, w wyniku których Fundusz stracił ponad 40 mln zł, prokuratura postawiła jego byłemu prezesowi Markowi K. (zgodnie z prawem prasowym możemy podać tylko inicjał). Politycy SLD i PSL – partii rządzących w sejmiku wojewódzkim, któremu WFOŚ podlega, zapowiedzieli wówczas, że zrobią w nim w końcu porządki.
Na nowych porządkach zyskali ludzie związani z Markiem K. i Leszkiem Koniecznym (SLD) – członkiem zarządu województwa wybranym właśnie przez sejmik.
Reformy zaczęły się od zmiany władz. A właściwie od ich roszady, bo notable WFOŚ i innych podległych sejmikowi instytucji powymieniali się tylko fotelami. Na przykład nowym wiceprezesem WFOŚ został Celestyn Podgórski z SLD, wcześniej wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi, a jego miejsce w WORD zajął były wiceprezes WFOŚ Jan Dębski (oskarżony o niegospodarność, w wyniku której fundusz poniósł straty w wysokości 39 mln zł).