Archiwum Polityki

Słoń

+++

„Słoń” , kameralny dramat Gusa Van Santa, wygrał ubiegłoroczny festiwal w Cannes, sprawiając tym samym sporą niespodziankę. Zrealizowany dla HBO telewizyjny film Amerykanina („Gerry”, „Moje własne Idaho”) nie jest porywającym widowiskiem, a mając w pamięci nagrodzony Oscarem błyskotliwy dokument „Zabawy z bronią” Michaela Moore’a, trudno go nawet nazwać intelektualną prowokacją. Mimo to robi wielkie wrażenie. Oba filmy dotykają tego samego problemu: przemocy nastoletnich licealistów, którzy kilka lat temu w szkole w Columbine zastrzelili właściwie bez powodu 13 osób. Moore’a interesowało publicystyczne uogólnienie. Van Santa – nierozwiązywalna zagadka zachowania młodych ludzi, którzy sięgnęli po broń i w biały dzień z premedytacją zabili swoich przyjaciół, dyrektora szkoły i na końcu samych siebie. Z dystansem, bez nachalnej symboliki, krok po kroku Van Sant rekonstruuje ostatnie godziny przed masakrą. Reżyser koncentruje się na obserwacji zachowań, na czynnościach, które kilkunastoletni Alex i jego kolega Eric wykonywali tuż przed popełnieniem zbrodni. Chłopcy sprawiają wrażenie typowych uczniów dość dobrze znoszących trudności wieku dojrzewania. W wolnym od nauki czasie słuchają Beethovena, grają w komputerowe gry, oglądają telewizyjny dokument o Hitlerze, biorą wspólną kąpiel (jest to jedyny niepokojący rys ich zachowania, wprowadzający kontekst homoseksualnej przyjaźni) i prawie w ogóle się do siebie nie odzywają. Oglądając tę z pozoru chaotyczną krzątaninę łatwiej uwierzyć, że stoi za nią duchowa pustka bohaterów, a nie zbrodniczy plan. Finał, opisujący z realistyczną dokładnością strzelaninę, wywołuje szok.

Polityka 19.2004 (2451) z dnia 08.05.2004; Kultura; s. 50
Reklama