Archiwum Polityki

Monster

+++

Głośny debiut wywodzącej się ze środowisk niezależnych filmowców Amerykanki Patty Jenkins to jedna z największych niespodzianek sezonu. Dojrzałość, z jaką młoda reżyserka kreśli skomplikowany portret psychologiczny pierwszej seryjnej morderczyni skazanej na karę śmierci, budzi zdumienie i podziw. Wbrew jednoznacznie brzmiącemu tytułowi „Monster” (potwór), nie jest to bezduszna analiza patologii, tylko próba rozsądnego wyważenia racji, przyjrzenia się okolicznościom, które doprowadziły bohaterkę do tak tragicznej sytuacji. Charlize Theron (dostała za tę rolę Oscara) gra autentyczną postać Aileen Wuornos – alkoholiczki, narkomanki i prostytutki, która zastrzeliła sześciu swoich klientów, za co dwa lata temu została stracona. W jej interpretacji Wuornos nie jest cyniczną zbrodniarką, która się mści za swoją niedolę i upodlenie, tylko ofiarą systemu odrzucającego i miażdżącego każdego, kto wyda się bezbronny. I ofiarą przemocy rodzinnej (Wuornos została zgwałcona przez ojca, w wieku 13 lat urodziła dziecko). Theron silnie akcentuje jasne strony osobowości bohaterki, marzącej o akceptacji i byciu kochaną. Mur obojętności ze strony bliskich, gorycz i rozczarowanie ciężkim losem wyraźnie odciskają się na jej rysach, ale nadzieja pozostaje. Po nieudanej próbie samobójczej Wuornos spotyka ostatnią i chyba jedyną miłość swego życia, nastoletnią lesbijkę Selbę Wall (Christina Ricci). Decydują się na wspólne życie. Uciekają od rodziców dziewczyny, zmieniają hotele, włóczą się po Stanach, próbując związać koniec z końcem. Walka o utrzymanie tego związku kończy się klęską. Film Jenkins opowiada o uczuciach, które nie mogą być spełnione. Zbrodnie, które bohaterka popełnia, wynikają z rozpaczy.

Polityka 19.2004 (2451) z dnia 08.05.2004; Kultura; s. 51
Reklama