Archiwum Polityki

Zderzaki Millera

Premier Leszek Miller jest prawdziwym rekordzistą w kręceniu kadrową karuzelą. Z komunikatów personalnych Centrum Informacyjnego Rządu wynika, że w 2003 r. podpisał już 101 decyzji o odwołaniu i 107 o powołaniu na najwyższe kierownicze stanowiska. Wśród odwołanych było 2 wicepremierów (zarazem ministrów), 8 ministrów, 11 sekretarzy i 42 podsekretarzy stanu, 18 szefów (i zastępców) centralnych urzędów, agencji, funduszy i komitetów oraz 17 wojewodów i wicewojewodów. Pokazuje to poza wszystkim, iż wiele wcześniejszych decyzji kadrowych uznano za nietrafione. Przez cały miniony rok CIR poinformował jedynie o 54 odwołaniach i 62 powołaniach.

Do wielu odwołań doszło na wniosek nowych ministrów. Bo choć program rządu nie zmienia się, a nowi ministrowie najczęściej są z tej samej partii, to każdy kierownicze stanowiska stara się obsadzić swoimi ludźmi. Stąd minister Kołodko wycinał ludzi ministra Belki, a potem minister Raczko wnioskował o odwołania ludzi Kołodki. Ludzi ministra Łapińskiego zwalniał minister Balicki, a po jego dymisji... itd. Czystki (także te po wyrugowaniu z rządu PSL) doprowadziły do tego, że jedynie w Kancelarii Premiera większość osób na kierowniczych stanowiskach jest tam od początku 2002 r. Taki staż ma połowa kierownictwa resortów obrony i spraw zagranicznych. W pozostałych „weterani” są w mniejszości (w resorcie skarbu staż taki ma tylko jedna osoba).

Ogromna rotacja na kierowniczych stanowiskach niewątpliwie wpływa na funkcjonowanie państwa i resortów. Co kilka miesięcy (a bywa i tygodni) urzędnicy mają nowych zwierzchników. A ci jeszcze nie zdążą rozsiąść się w nowym fotelu, a już są odwoływani.

Polityka 38.2003 (2419) z dnia 20.09.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama