Archiwum Polityki

Szwecja: nej!

Czy uważasz, że Szwecja powinna wprowadzić euro jako walutę?”. Większość Szwedów uczestniczących w niedzielnym referendum na to pytanie odpowiedziała „nie”. Tym samym przeciwnicy Unii Europejskiej wzięli rewanż za nikłą porażkę, stosunkiem głosów 48 do 52 proc., jakiej doznali w 1994 r. w głosowaniu dotyczącym szwedzkiego członkostwa w tej organizacji. Zwycięstwu linii „nie”, zgodnemu ze wszystkimi wcześniejszymi sondażami, nie przeszkodziło nawet morderstwo minister spraw zagranicznych Anny Lindh, czołowej postaci ruchu zwolenników euro i bardzo popularnej osoby, po którym sądzono, że wielu przeciwników może zmienić zdanie. Po jej śmierci Szwecja nadal nie może otrząsnąć się z szoku. Żal jest równie głęboki jak po śmierci Olofa Palmego, którego Lindh była naśladowczynią i kontynuatorką. Nie ma w jej pokoleniu politycznym równie silnej i mądrej postaci, która mogłaby zastąpić obecnego premiera Gorana Perssona, szykującego się już do politycznej emerytury. Konserwatywny niechętny socjaldemokratom dziennik „Svenska Dagbladet” nazwał ją „odnowicielką polityki zagranicznej”.

Zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy euro traktowali wspólną walutę jedynie jako instrument umacniania europejskiej państwowości. Umacnianie to traktowane jest przez wielu jako zamach na odwieczne szwedzkie instytucje i rozwiązania społeczne, w wielu przypadkach unikatowe, takie jak ścisłe rozgraniczenie polityki i administracji (dające obywatelom gwarancje stabilnego i nieskorumpowanego zarządzania niepodlegającego fluktuacjom politycznym), pełna jawność życia publicznego, rzadko spotykany zakres samorządności, otwarte społeczeństwo. Ofiarą zamachu na otwarte społeczeństwo padła właśnie Anna Lindh, poruszająca się w tragicznym dniu po mieście, jak wszyscy szwedzcy ministrowie, bez obstawy.

Polityka 38.2003 (2419) z dnia 20.09.2003; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 14
Reklama