Archiwum Polityki

Zmieniam poglądy

Powiedzonko, że tylko krowa nie zmienia poglądów, pojawia się najczęściej w ustach polityków, którym ktoś złośliwie wytyka przeszłość. Stwierdzenie takie zawiera zawsze przymieszkę cynizmu, bo zazwyczaj oczekujemy od osób publicznych poglądów stałych i niezmiennych, myląc moralność i zapatrywania.

Mam potrzebę przyznać się do tego, że ostatnio w miesiąc zmieniłem pewien pogląd, który żywiłem długie lata i głosiłem przy różnych okazjach, na przykład na wykładach. Pogląd ten dotyczy rzeczy tak ulotnej jak gust ludzki. Manifestacją gustu może być Las Vegas, o którym podróżujący kiedyś ze mną rosyjski reżyser Tarkowski powiedział, że tu spełniły się marzenia proletariatu wszystkich krajów.

Architektura Las Vegas epatuje bogactwem na pokaz, a jednocześnie w niczym nie zna poczucia umiaru. Jest ostentacyjna i krzykliwa, a jednocześnie gwałci poczucie proporcji i równowagi. Podobnie jak robią to ludzie w swoich krzykliwych ubraniach, kobiety z przesadnym makijażem, mężczyźni w kruczoczarnych farbowanych włosach, obwieszeni wstrętną biżuterią. Nowobogactwo ze swoim nieumiarkowaniem budzi pogardę i agresję, ponieważ samo jest agresywne i wyniosłe; puszy się przewagą nad innymi i dlatego też budzi pragnienie, ażeby wdeptać je w ziemię.

Żywiłem dotychczas mniemanie, że ten cały zły gust jest plebejski, pochodzi od ludzi ubogich, którym nagle dostały się w ręce środki przerastające ich kulturę. A zawrót głowy jest przyczyną bezkrytyczności i samozachwytu. Takie myśli przychodziły mi do głowy nie tylko w Las Vegas, ale i w Warszawie czy jeszcze mocniej w Łodzi, gdy na przedmieściach widziałem groteskowe wille nuworyszy, ozdobione lusterkami i krasnalem, który wyrastał z trawy.

Polityka 47.2003 (2428) z dnia 22.11.2003; Zanussi; s. 113
Reklama