Archiwum Polityki

Po co te łóżka

Reforma ochrony zdrowia ma m.in. sprawić, by szpitale dostosowały liczbę łóżek do rzeczywistych potrzeb, by nie trzeba było na jednych oddziałach ogrzewać pustych sal, a na innych kłaść chorych na korytarzu. Ostatnia kontrola NIK przeprowadzona w 21 szpitalach wykazała, że aż w 18 wykorzystanie łóżek w ciągu roku nie sięgało pożądanego poziomu 85 proc. U rekordzisty w woj. łódzkim na oddziale ginekologiczno-położniczym przydatne było tylko co piąte łóżko. W innych skontrolowanych placówkach średnie wykorzystanie na położnictwie wynosiło 61 proc., na laryngologii – 64 proc., na pediatrii – 65 proc. W każdym z tych szpitali bez straty dla chorych można by zmniejszyć oddziały, dokonać połączenia z sąsiednimi placówkami albo zmienić przeznaczenie łóżek (w Polsce rodzi się mniej dzieci, a coraz więcej ich chorób można leczyć w domu – natomiast ludzie starsi czekają w kolejkach na miejsce na internie lub geriatrii). Decyzja o likwidacji niewykorzystanych łóżek leży w gestii dyrektora szpitala, ale jak ma ją podjąć, skoro często sam jest lekarzem z pustego oddziału albo nie chce wchodzić w konflikt z jego ordynatorem? Poza tym pomysł restrukturyzacji muszą zaaprobować władze powiatu, zaś lokalni politycy mają swój wyborczy interes, by w szpitalu – często głównym pracodawcy w regionie – nie robić porządków.

Polityka 49.2003 (2430) z dnia 06.12.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama