Archiwum Polityki

Kwestia priorytetów

Czy nauka polska jest w stanie zapaści? Odpowiedź wydaje się prosta: Jest. A jeśli nie we wszystkich jeszcze dziedzinach, jak twierdziło w listach do „Polityki” paru profesorów, to i tam też za chwilę będzie. Jaka jest tego przyczyna? Przede wszystkim (choć nie wyłącznie) pieniądze. Działka, jaką proponuje się poświęcić z budżetu na naukę, jest po prostu nieprzyzwoitością. Nie ma po co porównywać z innymi państwami europejskimi, skoro wyprzedzają nas w tym względzie również i kraje Trzeciego Świata.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego znajdują się pieniądze na samoloty i wozy bojowe, a nie na naukę? Nie chowajmy głowy w piasek. Owszem, zasiadają i w rządzie, i w Sejmie ludzie z tytułami profesorskimi (co zresztą jest akurat słabiutkim argumentem, gdyż sporo z „belwederskich” profesorów zna lepiej wejścia do komórek z powidłami niż laboratoriów).

Ogólnie stosunek naszych władz do nauki jest niestety lekceważący, a w najlepszym przypadku technokratyczny, w najgorszym tego słowa znaczeniu. Jeżeli już usłyszymy cokolwiek o pracy badawczej, to w kontekście produkcji lub w najlepszym przypadku bezpośredniej aplikacji. Cieszymy się, i słusznie, że polska ekipa wynalazła szczepionkę x. Tymczasem komunikat powinien brzmieć, że JESZCZE wynalazła. W dzisiejszej sytuacji musi być to bowiem łabędzi śpiew. Szczepionkowy sukces stanowi wszakże atrakcyjny i błyszczący w słońcu wierzchołek lodowej góry. Jego zanurzona część, czyli dziewięć dziesiątych całości, stanowią bowiem badania podstawowe. A na takowe nie ma pieniędzy, co już za chwilę tragicznie odczujemy. Zresztą, jeżeli się to już nie stało, naszym specjalistom od szczepionki x zaproponują zaraz pracę zagraniczne laboratoria.

Polityka 38.2004 (2470) z dnia 18.09.2004; Stomma; s. 114
Reklama