Archiwum Polityki

Prezentuj prezenty

Jak to dawniej mówiono? – Kiedy za oknem grudzień, siedzisz w domu i nagle widzisz, że zjawia się ktoś w czerwonym kubraku, w czerwonej czapce z pomponem, z brodą jak niesprzątnięty śnieg, z łagodnym uśmiechem na ogorzałej twarzy, z worem wypchanym prezentami i wsuniętym za cholewę buta biczykiem do poganiania reniferów. – Kochany, nie pij już więcej ani kropli!

Dzisiaj wizyta świętego Mikołaja to inna bajka. Skierowany na odcinek rozdawnictwa staruszek przynosi takie prezenty, że oko bieleje. W Polsce utrwalił się zwyczaj, że mało kto odpowiadał na listy („Kretyn pisze, a cham nie odpowiada” – zauważył Gałczyński). Teraz będzie inaczej: odpowie się – za listy, za znalezienie się na liście agentów, informatorów itd. Zanim listy zostaną opublikowane, poczciwy św. Mikołaj udostępni znaleziska ze zbiorów IPN z wyprzedzeniem. Żeby przy wigilijnym stole rodzina mogła zanucić:

W Dzień Bożego Narodzenia
Radość wszelkiego – strwożenia,
Kwity w górę podlatują
Lżej, gdy wie się, kto był szują
Kilkadziesiąt temu lat.

Był czy nie był szują, jaka to różnica. Do najhojniej obdarowywanych dobrotliwy staruszek przyprowadzi archiwistę i historyka, wyręczających rzecznika i lustracyjny sąd. Archiwista nie zapomni o rękawiczkach – u nas załatwia się w rękawiczkach, fachowiec wie, w czym pracuje, jaki gnój przerzuca. Historyk to uczony nowej generacji. Na polu bitwy słysząc, że nadciągają historycy, nawet ułani wialiby, gdzie pieprz rośnie. Taka jest potęga nauki, respekt, jaki budzi dokopanie się do źródeł. IPN to już dziś Dokopy Świętej Trójcy (notowania Trójcy po kursie dnia).

Inny prezencik, jaki wypadnie z wora, to spisane z taśm podsłuchy telefoniczne.

Polityka 49.2005 (2533) z dnia 10.12.2005; Groński; s. 106
Reklama