Cechą kultury współczesnej jest chwilowość. Życie wytworów kultury jest dziś krótsze niż życie motyla. Media informują wyłącznie o nowościach.
Kiedyś cechą kultury było długie trwanie i odnawianie. Powracanie do dzieł, które powstały przedwczoraj i przed wiekami.
Czytam Biblię i przypomina mi się horror „Inni”, który szedł w kinach w zeszłym roku. Ponury dom na pustkowiu. W domu młoda matka z dwojgiem dzieci, chłopczykiem i dziewczynką. Ojciec poszedł na wojnę i nie wraca. „Tato nie wraca. Ranki i wieczory czekam go we łzach i trwodze” (Mickiewicz).
W domu straszy. Zza ścian słychać tajemnicze odgłosy. Zjawiają się i znikają jakieś cienie. Czyżby zmarłych lokatorów domu?
Matka uczy dzieci religii, czytając im Biblię. Księgi Mojżeszowe. Bóg chce, by Abraham złożył mu w ofierze pierworodnego syna Izaaka. Abraham posłusznie prowadzi Izaaka na górę Moria. Tu w ostatniej chwili zjawia się anioł i chwyta rękę z nożem, wzniesioną nad gardłem syna. Bóg chciał tylko sprawdzić siłę wiary i wierności Abrahama. Zamiast Izaaka zostanie złożony w ofierze baranek.
Poemat Josifa Brodskiego „Izaak i Abraham” jest gęsty od realiów jak „Pan Tadeusz”. Ludzie, namioty, psy, wielbłądy. Gdy Abraham z Izaakiem, idąc ku górze Moria, wychodzą na pustynię, wchodzą w gąszcz symboli. Izaak niesie na grzbiecie drewno na stos całopalny, jak Jezus będzie niósł krzyż na Golgotę, gdzie nie zjawił się anioł i nie powstrzymał oprawców.
Herling-Grudziński, komentując swe opowiadanie „Ofiarowanie”, osnute na motywach niedoszłej ofiary Izaaka, mówił: „Przeraziło mnie, że z człowiekiem można zrobić to, co Bóg zechce.