Mija właśnie, niespecjalnie jakoś nagłośniona, pięćdziesiąta rocznica polskiego Października 1956. 19 października rozpoczyna się VIII Plenum KC PZPR. Niemal zaraz po otwarciu obrad Edward Ochab składa wniosek o ich zawieszenie na czas odbycia rozmów z przybyłą nagle do Warszawy delegacją radziecką pod przewodnictwem samego Chruszczowa.
Wspomina Ochab w rozmowie z Teresą Torańską: „Wyjechałem na lotnisko. Cyrankiewicz był ze mną, Gomułka, Zawadzki, chyba Zambrowski i ktoś jeszcze. W pierwszej grupie przyleciał Mołotow i Mikojan, chyba też Kaganowicz, wszyscy dość spokojni, zamieniliśmy parę słów, a w kilkanaście minut później przyleciał Chruszczow. Ledwo wysiadł, zaczął ostentacyjnie, z daleka wygrażać nam pięścią. Podszedł do generałów radzieckich, których stał cały rząd, z nimi najpierw się witał. Potem dopiero podszedł do nas i znowu zaczął mi wywijać pięścią przed nosem. (...) Musiałem zwrócić naszemu wysokiemu gościowi uwagę. Powiedziałem: my jesteśmy gospodarzami w polskiej stolicy, nie ma co robić spektaklu na lotnisku, jedziemy do Belwederu, gdzie normalnie przyjmujemy naszych gości. W Belwederze oświadczyłem mu: nie odwołamy plenum, siedziałem sporo lat w więzieniach, nie boję się żadnego więzienia i w ogóle niczym mnie nie zastraszą. My odpowiadamy za swój kraj i robimy to, co uważamy za stosowne, bo są to nasze wewnętrzne sprawy. Nie robimy nic, co by zagrażało interesom naszych sojuszników, a zwłaszcza interesom Związku Radzieckiego. Mikojan próbował na mnie wpływać przyjacielskimi argumentami...
Torańska: Jakimi konkretnie?
Ochab: Że oni przyjechali jako przyjaciele, nie wrogowie... Ale powiedziałem mu, że my takich metod wobec przyjaciół nie stosujemy, nie cofniemy się, plenum nie odwołamy i o sprawach polskich będzie decydować nasz Komitet Centralny.