Stację założył Robert Pittman, dobiegający wówczas trzydziestki prezenter radiowy, a pomysł polegał głównie na tym, by na ekran telewizyjny przenieść zwyczaje i klimat amerykańskich muzycznych rozgłośni radiowych. Wzorcem miały być radia lokalne, gdzie panował luz przejawiający się w improwizowanych słowotokach didżejów. Pomysł kupiła korporacja WASEC (spółka koncernu Warner i American Express) w nadziei, że zainwestowane pieniądze zwrócą się szybko dzięki młodym fanom muzyki pop. Nie mylili się – stacja po trzech latach funkcjonowania zaczęła przynosić dochody, wkrótce też uruchomiła swoje oddziały w Europie, Ameryce Południowej, Azji i Australii.
Dziś MTV nie wzbudza już sensacji. Wtopiła się w medialny krajobraz i jest jednym z wielu, dostępnych także w Polsce, kanałów muzycznych. MTV Polska, podobnie jak jej siostry w innych krajach, skrojona na wzór i podobieństwo amerykańskiej Wielkiej Matki, oferuje głównie popmuzyczny standard, obliczony na średnie gusta rodaków w wieku od 15 do 25 lat. Koneserzy mają o MTV w ogóle, zaś o MTV Polska w szczególności, zdanie głęboko krytyczne. Nic dziwnego, mimo formalnego podziału pasm na różne style (muzyka dyskotekowo-klubowa, pop, hip-hop), dominuje konfekcja dobrze znana z radiowych rozgłośni komercyjnych. Na pierwszym miejscu aktualnej polskiej listy przebojów mamy Kasię Kowalską, zaś na europejskiej króluje Janet Jackson. Obie te wykonawczynie, niezależnie od ich przeszłych zasług, uznać można za synonim kultury wyczerpania w sferze muzycznej. Piosenki poprawnie zaśpiewane, ale niczym nie zaskakujące, pozbawione jakiejkolwiek oryginalności, być może w kapitulanckim przekonaniu, iż w muzyce popularnej niczego nowego wymyślić się już nie da – oto najkrótsza definicja tych propozycji.
W zeszłym roku wybuchła awantura wokół protestu Kazika Staszewskiego, który zarzucił polskiej MTV, że niezgodnie z prawdą poinformowała widzów, jakoby przyjął nagrodę dla najpopularniejszego polskiego wykonawcy w ramach kolejnej edycji European MTV Awards.