Zasadniczy problem, który stoi dziś w centrum politycznego wyboru, dotyczy losu i kształtu polskiej demokracji. Nie sądzę przy tym, aby w Polsce istniało rzeczywiście niebezpieczeństwo dyktatury. Realne zagrożenie może przybrać paradoksalnie kształt „dyktatury demokratycznej”.
Guillermo O’Donnell wprowadził do literatury przedmiotu pojęcie delegowanej demokracji – takiego systemu, w którym demokracja zostaje zredukowana do minimum, do raz na parę lat przeprowadzanych wyborów. Między wyborami władza wykonawcza rządzi w istocie w sposób niepodzielny. Nie ma tu systematycznej kontroli, którą zapewnia monteskiuszowski podział władzy czy istnienie takich prawdziwie niezależnych instytucji jak Trybunał Konstytucyjny, Rada Polityki Pieniężnej, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, rzecznik praw obywatelskich.
Polityka
42.2007
(2625) z dnia 20.10.2007;
Kraj;
s. 24