Archiwum Polityki

Geszefty zobowiązują

W geszeftach jesteście znakomici – powiedział Jarosław Kaczyński do Donalda Tuska. Uważam, że polski premier nie powinien używać słowa geszeft, nie pasuje ono do żadnego inteligenta, ale trzeba przyznać, że na geszeftach premier się zna. Weźmy geszeft z telewizją rządową. Ponieważ przywołujemy Niemcy do porządku, więc kilka dni temu w „Wiadomościach” TVP pojawiła się wiadomość, jak gdyby żywcem wzięta z czasów Gomułki: niczym telewizyjny „Dziennik” w PRL, demaskowano bezkarnych nazistów na wolności w RFN. Pokazano otoczony zielenią dom opieki, w którym dożywa swoich dni zbrodniarz wojenny, jakieś stare dokumenty, a także tłumaczenia ze strony niemieckiej (służba w Wehrmachcie nie była przestępstwem, a każdą zbrodnię trzeba udowodnić), i do tego dodano komentarz naszej TVP, że zbrodniarzom włos z głowy nie spadł. Koniec. Kropka, czyli ein Punkt.

Czekałem na coś więcej niż propaganda z lat 60. ubiegłego wieku, ale się nie doczekałem. Był to normalny kawałek w stylu „Niemcy są fe!”. Porównuję ten fragment „Wiadomości” do „Dziennika”, ponieważ dokładnie taką serwowano wtedy publicystykę. Ja sam, „tymi ręcami”, przyniosłem do „Polityki” pamiętniki Eichmanna, zaopatrzone w ponad sto przypisów, gdzie nazwisko po nazwisku, zbrodniarz po zbrodniarzu pisaliśmy (z Tomaszem Harlanem), co który robił podczas wojny i co robił wtedy, w 1962 r. Ten sam Alois Brunner, jeden z głównych sprawców Zagłady, który otwierał naszą listę w pamiętnikach Eichmanna, teraz otwierał listę „Wiadomości”. Głęboko musieli wbijać łopatę dziennikarze TVP, żeby wykopać stare teczki hitlerowców (Brunner akurat został skazany na śmierć we Francji i zbiegł nie bez udziału Watykanu do Syrii).

Polityka 42.2007 (2625) z dnia 20.10.2007; Passent; s. 116
Reklama