Archiwum Polityki

Przepustka donikąd

Uroczyście zainaugurowano wydawanie wniosków, które umożliwią pokrzywdzonym zajrzenie do papierów Służby Bezpieczeństwa. Jako pierwszy w świetle jupiterów tę „przepustkę” do donosów odebrał minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski (jeszcze wypełnionego wniosku nie złożył). Potem Jan Nowak-Jeziorański i córka zmarłego niedawno Wojciecha Ziembińskiego. Na tym kończy się lista osób szczególnie uprzywilejowanych.

Dla wszystkich pozostałych godzinę „zero” wyznaczono na 11.00 7 lutego. Od tego momentu można odbierać formalne wnioski we wszystkich siedzibach IPN (jest ich 10), w centrali w Warszawie i we wszystkich placówkach konsularnych. Można też uzyskać je przez Internet. Na razie przygotowano 200 tys. formularzy i Grzegorz Jakubowski, szef archiwów IPN, sądzi, że dodruk nie będzie potrzebny.

Złożenie wniosku (tej czynności należy dokonać osobiście) nie oznacza jednak, że swoją teczkę dostanie się szybko. Być może nastąpi to latem, a może dopiero jesienią. Wszystko zależy do tempa przejmowania dokumentów od ich dotychczasowych dysponentów, a to tempo zależy od tego, jak długo potrwają remonty w budynkach, w których IPN przechowywać będzie materiały archiwalne. Dotychczas ani jeden oddział nie jest gotowy do przejęcia całości archiwów. Być może najszybciej gotowe będą oddziały w Rzeszowie i Gdańsku. W Warszawie jest już o wiele większy kłopot. Mimo że IPN dostał ostatecznie część dawnej siedziby Ruchu i część magazynu tej instytucji (decyzją polityczną jedne z najdroższych gruntów w stolicy przeznaczono na magazyny dokumentów dawnej SB, co niewątpliwie jest skandalem), to okazuje się, że zmieści się tu zaledwie 6 km akt, a powinno się zmieścić 28 km. Zupełnie nie nadają się na archiwa podziemia nowej siedziby Sądu Najwyższego. Zostały one zdyskwalifikowane przez UOP jako nie gwarantujące bezpiecznego przechowania materiałów. Tak więc w momencie rozpoczęcia przyjmowania wniosków zaledwie 10 proc. akt zostało przejętych, znaczna część jest obecnie pakowana i przygotowywana do przeniesienia. IPN nie ma także kompletu zatrudnionych. W pionie archiwalnym ma pracować 900 osób, dotychczas zatrudniono połowę. Przewiduje się, że ten pion zostanie w pełni uporządkowany i skomputeryzowany w ciągu 3 lat.

Polityka 7.2001 (2285) z dnia 17.02.2001; Wydarzenia; s. 16
Reklama