Od 4 lutego br. obowiązuje znowelizowany kodeks karny, w którym zmieniły się m.in. sankcje za korupcję. Do tej pory osoba, która łapówkę wzięła, w razie udowodnienia przewinienia mogła się liczyć z większą karą niż ta, która ją wręczyła. Nowe przepisy przewidują już jednakową karę dla dającego i biorącego, co z pewnością zwiększy solidarność obu stron, a w konsekwencji utrudni walkę z szerzącą się korupcją. Za wręczenie i wzięcie łapówki grozi teraz kara więzienia od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Tymczasem nawet przy obowiązywaniu poprzednich przepisów nasz wymiar sprawiedliwości, który z korupcją radzi sobie dosyć marnie, karał częściej osoby dające niż wymuszające łapówki. W ubiegłym roku za wręczenie łapówki lub próbę przekupstwa skazano 250 osób, natomiast za przyjęcie zaledwie 80. Można by pomyśleć, że korupcja szerzy się w Polsce dlatego, że jesteśmy narodem, który lubi dawać, nie zaś dlatego, że mamy nazbyt wiele korupcjogennych przepisów, dzięki którym zarobek wielu ludzi nie zależy od wyników ich pracy, lecz od przychylnego stosunku urzędnika.