Archiwum Polityki

Na wstecznym biegu

Od czterech lat miesięcznik „Machina” wręcza własne nagrody. „Machinery” – bo tak się nazywają owe wyróżnienia – przyznawane są artystom, twórcom, ale też dziełom, które w poprzednim roku nie tylko odniosły sukces, ale wniosły do życia kulturalnego powiew świeżości i znak dobrej jakości. Obok nagród będących wyrazem uznania, pismo wybiera również laureata tzw. Czarnego Machinera, będącego „znakiem blamażu”. Trzeba przyznać, że dotychczasowi laureaci dobierani byli z reguły trafnie. Niestety w tym roku w nieźle naoliwionej machinie najwyraźniej coś się zepsuło: Czarnego Machinera przyznano bowiem Katarzynie Kozyrze za – jak napisano w uzasadnieniu – „Łaźnię męską” i „Łaźnię kobiet”.

Otóż „Łaźnia kobiet” powstała i została pokazana po raz pierwszy w 1997 r., co oznacza, że jury spóźniło się ze swym antywyróżnieniem co najmniej o dwa lata. Z kolei „Łaźnia męska” – co warto przypomnieć – otrzymała w ubiegłym roku wyróżnienie na Biennale w Wenecji, najbardziej prestiżowej tego typu imprezie na świecie. Była to zresztą pierwsza w ponadstuletniej historii wystawy oficjalna nagroda dla polskiego artysty. Oczywiście redakcja może dyskredytować, kogo chce. Dziwi jednak coś innego. Była dotychczas „Machina” pismem odważnym, doceniającym zjawiska w kulturze nowatorskie, sprzyjającym poglądom nonkonformistycznym. Wydawałoby się więc, że Kozyra, ze swą śmiałą, rzucającą wyzwanie konwencjom i przełamującą przeróżne tabu sztuką, powinna stać się pozytywnym bohaterem pisma. Stało się inaczej. Najwyraźniej „Machina” zamiast – jak dotychczas – pruć do przodu, wrzuciła bieg wsteczny.

Polityka 24.2000 (2249) z dnia 10.06.2000; Kultura; s. 44
Reklama