Archiwum Polityki

Kup pan swoje

Wielki amerykański fundusz inwestycyjny Templeton znalazł się w Polsce w niezwykłej dla siebie sytuacji. Musiał udowodnić przed sądem, że naprawdę jest kim jest, a dowód poprzedzić złożeniem kaucji w wysokości 10 tys. zł. Nazwę Templeton zarejestrowała bowiem wcześniej polska spółka Spectrum, której istnienie i działalność są dużo bardziej tajemnicze.

Templeton należy do amerykańskiej grupy funduszy kapitałowych Franklin-Templeton, jednego z największych graczy na światowym rynku finansowym. W Polsce Templeton rozpoczął działalność w połowie lat dziewięćdziesiątych głównie jako inwestor w spółkach giełdowych (m.in. w Budimeksie). Podjął jednocześnie przygotowania do uruchomienia własnego funduszu inwestycyjnego i dlatego w warszawskim Urzędzie Patentowym zgłosił rejestrację swojego znaku towarowego. Tu jednak okazało się, że nazwa jest już zajęta. W 1994 r. zarejestrowała ją spółka Fidelia-Centrum Konsultingu, Administracji i Zarządzania Finansowego Funduszy Powierniczych. Templeton nie był jedynym znakiem zastrzeżonym przez Fidelię – do rejestru Urzędu Patentowego trafiło kilkadziesiąt nazw, z czego ponad pięćdziesięciu zgłoszeń dokonano 13 maja 1994 r.

Na liście znalazły się nazwy niemal wszystkich największych funduszy inwestycyjnych: m.in. Alliance, Clipper, Dreyfus, Eagle, Galaxy, Pilgrim, Putnam, Scuder, Quantum, Vanguard, Tiger. Trafiły na nią też polskie słowa, m.in. Rejtan, Beskid, Kościuszko, Wielkopolanin, Sudety, Tatry, Sobieski, Mieszko. Odnieść można wrażenie, że autor nazw inspiracje czerpał głównie z finansowej prasy fachowej oraz rozkładu jazdy pociągów ekspresowych. Wszystkich rejestracji dokonano w tzw. klasach 35 i 36, czyli z przeznaczeniem do prowadzenia usług ubezpieczeniowych i finansowych. Templeton zdecydował się podjąć walkę o odzyskanie prawa do swego znaku.

Śladem Tchibo

Okazało się to nie takie proste. Fakt, że grupa kapitałowa Franklin-Templeton działa od wielu lat na całym świecie, z punktu widzenia polskiego prawa nie ma szczególnego znaczenia. Istotniejsze jest to, kto jako pierwszy zarejestrował w naszym kraju taki znak. Pewne szanse stwarzał przepis dopuszczający możliwość unieważnienia rejestracji, jeśli dotyczyła ona znaku już wcześniej znanego, a zgłaszający działali w złej wierze.

Polityka 24.2000 (2249) z dnia 10.06.2000; Gospodarka; s. 62
Reklama