Andrzej Osęka krytycznie odniósł się do twórczości Mirosława Bałki, a zwłaszcza jego dzieła „Mydlany korytarz 2” (POLITYKA 19). Artysta poczuł się urażony opinią. Poniżej zamieszczamy jego list i odpowiedź zaatakowanego krytyka. (red.)
•
Szanowny Nieprzewrażliwiony Panie, Mam pytanie – kim Pan jest? Wprawdzie natknąłem się na Pana felietony w „Gazecie Wyborczej”, ale nie wiedziałem, że Pan zajmuje się sztuką. A tu niespodzianka – już drugi Pana artykuł o sztuce (i to) współczesnej w „Polityce”. Wiem już o Panu, że 20 lat temu przeczytał Pan o Wodiczce, 30 lat temu zetknął się Pan z twórczością Kienholza (Pan też na tylnym siedzeniu...?), a 5 lat temu widział Pan wystawę „Gdzie jest brat Twój, Abel?” w Zachęcie.
Czytając Pana teksty odnoszę wrażenie, że przegapił Pan wielką szansę obmycia pokrytego kurzem umysłu. A miał Pan taką szansę przechodząc mydlanym korytarzem w Zachęcie w 1995. Szkoda. Może następnym razem.
Mirosław Bałka
PS
Mimo że – „historycy dawno już ustalili – w hitlerowskich obozach zagłady nie przerabiano wcale ludzi na mydło”, Pan ma ciągle „najgorsze myśli, skojarzenia układają się bowiem wyraźnie a fatalnie: Holocaust, mydło, Żydzi”. No to jak w końcu jest? Historycy ustalili – a Pan ciągle ma najgorsze skojarzenia. Wobec tego radzę ponowne przejście mydlanym korytarzem. Będzie Pan miał taką okazję jesienią tego roku w British Museum w Londynie. Wierzę, że tym razem Panu uda się.
Od autora:
Z zainteresowaniem przyjmuję sposób, w jaki Mirosław Bałka ujawnia głębię swych uczuć i subtelność myśli.