Zabójstwo czteroletniego dziecka przy współudziale matki, trzy wyroki dożywotniego więzienia, utrzymane przez Sąd Najwyższy dla zabójców Jolanty Brzozowskiej i zabójców dealerów Ery, rozważania ministra sprawiedliwości na temat przywrócenia kary śmierci w Polsce – wszystko to zajmuje żywo opinię społeczną. Powrót do kary śmierci nie jest realny, ponieważ nawet w razie wypowiedzenia odpowiedniej umowy międzynarodowej Unia Europejska nie przyjmuje z tą karą w swe szeregi. Szczególnego znaczenia nabiera kara dożywotniego więzienia, stosowana w Polsce z umiarem, ale coraz częściej. Gdy w 1997 r. odbywało ją siedem osób, dzisiaj już 53. Czy to nie jest kara okrutniejsza od szubienicy bądź śmiertelnego zastrzyku? Sądzi tak niemała część znawców wymiaru sprawiedliwości i dlatego podejmuje się liczne próby sądowego jej podważenia (RFN, Włochy) jako zakazanej prawem międzynarodowym tortury. W Polsce sądy coraz częściej orzekają, że zwolnienie takie może nastąpić, ale dopiero po 30, 35 latach. Wbrew opiniom o łagodności naszego prawa praktykujemy najsurowsze, dopuszczalne w Europie reguły represyjne.