Archiwum Polityki

Niedoróbki

Przykro to stwierdzić, ale jest Rzeczpospolita nadal państwem niedoróbek. Już nawet na gangsterach nie można polegać. Bo oto co się dzieje. Słynny gangster narodowy ucieka do Meksyku. Tam instaluje się w nadmorskim kurorcie, w wielogwiazdkowym hotelu. Do tej chwili wszystko w porządku. Chciałoby się powiedzieć, że nawet zgodnie z regułami gry. Ilu to już widzieliśmy w amerykańskich filmach mafiosów (z Al Capone na czele) wylegujących się na ciepłych plażach pod palmami i wcinających ostrygi. Trochę to kicz, ale ujdzie. Sentymentalnemu gangsterowi ckni się za narzeczoną. Dziewczyna przeczytała widać w życiu parę powieści kryminalnych, bo przed udaniem się do miłosnego gniazdka podróżuje trochę dla zmylenia śladów. Ale już rodziców, bo i za nimi zatęsknił nasz bohater, nie można narażać na taką fatygę. Lecą do synulka najprostszą możliwą trasą. Sherlock Holmes do niczego niepotrzebny. Lis sam prowadzi do nory. Swoją grzeczność posuwa gangster do tego stopnia, że używa fałszywego paszportu. Gdyby używał prawdziwego, powstałaby niemała zagwozdka, gdyż Polska nie ma z Meksykiem umowy o ekstradycji. A tak jest najwygodniejszy z możliwych pretekstów. Meksyk nie wydaje gangstera, a tylko wydala go ze swoich granic. A że wprost do polskiego samolotu, to już taki przypadek. Koniec z bananami, koniec z delfinami. Nudny katowicki areszt.

W tym samym mniej więcej czasie inny gangster, skądinąd bliski kumpel naszego meksykańskiego gangstera, równie podobno groźny, ucieka z wadowickiego więzienia. Zresztą słowo „ucieka” jest tu nazbyt patetyczne. Po prostu wychodzi i najspokojniej w świecie rozwiewa się w przestrzeni. Strażnicy i policjanci aż wiary dać nie mogą.

Polityka 4.2001 (2282) z dnia 27.01.2001; Stomma; s. 98
Reklama