Archiwum Polityki

Sukces białoruskich uczonych

Na naszych wschodnich granicach nie ma spokoju. Nowemu rządowi dopiero co udało się załagodzić spór z Rosją na temat polskiego mięsa, a już szykuje się kolejny konflikt – tym razem z Białorusią. Jak doniosła prasa, kraj ten usiłuje odebrać Polsce Feliksa Dzierżyńskiego – twórcę słynnej Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (w skrócie Czeka).

Jak wiadomo, kraj ten jakiś czas temu próbował odebrać Polsce Adama Mickiewicza po to, by – po wyrobieniu nowych papierów – przerobić go na czołowego pisarza białoruskiego. Przechwycenie Mickiewicza się nie udało, strona polska wieszcza odbiła i obecnie Białorusini mają na swoim terenie tylko jego muzeum. Niestety sprawa do dziś nie znalazła ostatecznego rozstrzygnięcia, gdyż Białoruś pozostaje głucha na polskie argumenty, a swoje pretensje do Mickiewicza zgłasza także Litwa, która powołuje się na wyrwane z kontekstu pierwsze zdanie z „Pana Tadeusza” („Litwo, ojczyzno ty moja...”) i nie przyjmuje do wiadomości, że zostało ono napisane w naszym języku oraz że tytułowy bohater utworu był niewątpliwie Polakiem.

Z Dzierżyńskim sprawa jest poważna, bo jego życiorys i białoruskie korzenie prześwietliło miejscowe KGB w toku poważnych badań nad własną historią. Zdaniem uczonych z KGB, jednym z kluczowych argumentów na rzecz białoruskości Dzierżyńskiego jest to, że znał on białoruski oraz to, że na całym świecie uważany jest za krwawego kata i oprawcę, a na Białorusi – nie.

Nasi uczeni uczciwie przyznają, że powaga tych argumentów sprawia, że trudno z nimi polemizować.

Ewentualną reakcję strony polskiej komplikuje fakt, że nie ma ona jasności, czy o Dzierżyńskiego należy się z Białorusinami bić, czy raczej oddać go im bez walki w geście dobrej woli.

Polityka 2.2008 (2636) z dnia 12.01.2008; s. 4
Reklama