Trudno zgodzić się z zawężeniem pojęcia „faktu” do zjawisk obiektywnych, tak jak rozumie je chyba autor przytoczonego cytatu. Jeżeli bowiem przedmiotem refleksji socjologicznej jest społeczeństwo, faktami społecznymi są z natury rzeczy wszystkie zjawiska w jakikolwiek sposób związane z zachowaniem ludzi – w tym również krytykowane przez Tadeusza Tyszkę opinie na temat zmiany systemu podatkowego czy popularności różnych partii. Będą też nimi potoczne przekonania na temat tego, jaki odsetek Polaków ma wyższe wykształcenie albo odpowiedzi na pytanie, w którym roku odbyła się bitwa pod Grunwaldem. Rzecz w tym, że pytań tych nie zadaje się dla potrzeb sprawozdawczości statystycznej z zakresu oświaty ani w celu wzmocnienia ustaleń historyków, tylko np. po to, aby określić stan wiedzy o funkcjonowaniu społeczeństwa i świadomość narodową Polaków, co może rzucić snop światła na źródła ich zachowań i orientacji teraz.
Nie straciła na aktualności dyrektywa Emila Durkheima, jednego z twórców nowoczesnej socjologii, mówiąca o tym, że każde zjawisko społeczne jest „obiektywnym faktem”. Główny problem polega na wyborze faktów naprawdę wartych badania i na tym, jak sformułować pytania, żeby je dobrze uchwycić. W wielu badaniach prosi się badane osoby o wskazanie klasy społecznej, do której należą. Oczywiście nie zadaje się tego pytania, aby odtworzyć kształt struktury klasowej, z faktu bowiem, że 45 proc. Polaków zalicza się do klasy średniej, nie wynika ani to, że istnieje już w Polsce tak liczna klasa średnia, ani też, że w ogóle istnieje, natomiast można z tych odpowiedzi wysnuć wnioski na temat aspiracji życiowych jednostek, zakładając, że pojęcie klasy średniej kojarzy się z zachodnim dobrobytem i ma wymowę symbolu.