W minionym roku lokomotywą napędzającą wzrost gospodarczy był eksport. Na razie GUS dysponuje wynikami za dziesięć miesięcy i są one bardzo optymistyczne. W tym czasie sprzedaliśmy za granicę towary o wartości 25,9 mld dolarów, czyli o 15,3 proc. więcej niż w 1999 r. A ponieważ równocześnie osłabło tempo importu (jego dynamika wyniosła 8,5 proc.) – zmalał nieco nasz deficyt w handlu zagranicznym. W listopadzie 2000 r. wynosił 14,5 mld dolarów. Jednak tempo rozwoju gospodarki w trzecim kwartale ubiegłego roku wyraźnie osłabło i ekonomiści obawiają się, że kwartał czwarty okaże się jeszcze gorszy. Powodem tego stała się słabnąca koniunktura na Zachodzie, co odbija się mniejszym zapotrzebowaniem na polskie towary. Eksportowi nie pomaga też mocny złoty, powodujący, że eksporterzy otrzymują – w złotówkach – mniej pieniędzy za sprzedane za granicę towary. Miniony rok żegnamy więc z obawą i poczuciem niepewności, jak naprawdę wyglądała gospodarka na jego finiszu. Dokładne wyniki będą znane pod koniec pierwszego kwartału.