Archiwum Polityki

Kochany krewny

W święta widzowie martwią się co najwyżej tym, że za dużo jedzą, nie zaś nadmierną konsumpcją programu telewizyjnego.

Telewizor włączony w świąteczny dzień od rana do wieczora to nasza polska norma. Przeciętny Polak ogląda wówczas telewizję ponad 6 godzin dziennie. W połowie polskich domów, według danych statystycznych, telewizor gra bez przerwy. Na prawach domownika zabiera nam wolne chwile, przekrzykuje gości, odwraca uwagę od dawna nie widzianych przyjaciół. Już nawet nie zauważamy jego obecności. Byleby grał, byleby migały obrazki, byleby gadał. Dopiero gdy zgaśnie, w domu zapada żałobna cisza jak po hałaśliwym, ale kochanym krewnym.

Publiczność tkwiąca w święta przed szklanym ekranem wcale nie martwi się faktem, że pożera telewizyjną papkę. Problem wielu widzów, jak wynika z badań Demoskopu dla „Polityki”, polega raczej na tym, że mają poczucie, iż konsumują za dużo świątecznych dań. Taka postawa jest zrozumiała, bo od nadmiaru jedzenia się tyje, a od oglądania telewizji co najwyżej można stracić głowę, a nie jest to przecież tak jak nadwaga widoczne. Nuda siedzenia przy stole także doskwiera sporemu odsetkowi badanych, jednak częściej cierpią na nią mężczyźni niż kobiety (przewaga 8 proc.). Ta nuda może oczywiście wynikać z obżarstwa, opilstwa oraz faktu, że na ekranie leci akurat teatr telewizji albo, nie daj Boże, koncert symfoniczny.

Na szczęście mamy do dyspozycji pilota. Forrest Gump powiadał, że woli biegać niż chodzić. Telewidz natomiast woli skakać, niczym zręczny kangur, po programach. Western można zamienić na melodramat, melodramat na komedię, komedię na serial. Pilot daje telewidzowi niezależność, jakiej spętany świątecznymi konwenansami nie doświadcza przy wspólnym stole. Jest w czym wybierać. Dusza telefana aż podskakuje z radości. Co tam wujek Mietek czy babcia Basia, którzy właśnie przyjechali w odwiedziny, skoro w telewizji w święta nadają najlepsze filmy w całym w roku.

Polityka 52.2000 (2277) z dnia 23.12.2000; Tele Wizje; s. 103
Reklama