Poparcie sił politycznych jest ważne, gdyż partie dają zaplecze finansowe (są dla banków lepszym gwarantem kredytów niż powstałe ad hoc „personalne” komitety wyborcze) i struktury w terenie. Ostatecznie liczy się jednak masowe poparcie społeczne zdobyte wielką pracą, ale także subtelnymi zabiegami socjotechnicznymi, którymi zajmują się spece od politycznego marketingu.
Marketing obejmuje zarówno wygląd kandydata, sposób zachowania, mówienia, poruszania się, słownictwo, gestykulację, mimikę jak i grafik oraz mapę jego spotkań, przemówień, wywiadów. Spece od public relations ustalają plan medialny i zamawiają spoty reklamowe. Specjaliści decydują, z kim warto się pokazywać i fotografować, jakich słów często używać, a jakich unikać, do których miejscowości zajrzeć podczas wyborczego tournée, a jakie z daleka omijać, czy żona nadaje się do eksponowania, czy lepiej pokazywać ją w ostateczności i używać niezobowiązującego terminu „żonaty”; jak też ewentualnie ustawić jej rolę. Eksperci rozstrzygają, czy kandydatowi opłaca się stanąć do debaty z którymś z konkurentów, ile można w niej zyskać, a ile stracić, jakie będą koszty odmowy, czy da się to dobrze wytłumaczyć, czy przynajmniej porządnie zmanipulować.
Wady w roli zalet
Przy całkowicie profesjonalnym podejściu polityk – dzięki konsultantom – wie nawet, do jakiej publiczności dociera program telewizyjny lub radiowy, w którym akurat występuje; czy odbiorcami są ludzie młodzi czy starzy, jak wykształceni, z dużych miast czy małych. Może zatem dobierać odpowiednie słownictwo, używać właściwych argumentów, odwoływać się do emocji i stereotypów właściwych tej grupie społecznej, do której mówi (niektórzy polscy politycy korzystają już z takich danych). Ważne też są wyspecjalizowane badania opinii publicznej, mówiące na przykład, jaką popularnością cieszy się kandydat wśród górników, lekarzy czy w województwie lubuskim.