W zeszłym roku kanclerz Gerhard Schröder wyraził oburzenie z powodu głosów we Francji, sugerujących, że problemem numer jeden Europy XXI wieku będą Niemcy.
Kwestia niemiecka w wymiarach znanych przez cały wiek XX nie istnieje. Głosy francuskie, o których pan wspomniał, należą do przeszłości. W wydanej teraz po polsku mojej książce „Historia na gorąco” piszę, że właśnie dekada lat 90. zamknęła problem niemiecki.
W takim razie, jakie są najważniejsze kwestie na porządku dziennym Europy u progu XXI wieku? Reforma Unii Europejskiej czy może implozja Rosji?
Kluczowa jest kwestia wschodnia. Rosja, ale także Ukraina, Białoruś, państwa bałtyckie. To jest największa niewiadoma nadchodzącej dekady, a Polska ma tu ważną rolę do odegrania. Następną ważną sprawą dla Europy przyszłości jest trwałość i skuteczność unii walutowej. Za wcześnie orzekać, że ona się udała. Trzeba poczekać, aż się okaże, czy różne gospodarki europejskie są w stanie funkcjonować w systemie jednej waluty i jednolitej stopy procentowej. Na trzecim miejscu wymieniłbym reformy, które są w stanie przygotować Unię Europejską do przyjęcia dużej grupy nowych państw członkowskich. A czwartym problemem jest wspomniana wspólna europejska polityka bezpieczeństwa i obrony.
Czy nie jest tak, że pańska agitacja na rzecz rozszerzenia Unii Europejskiej jest już nieaktualna? Że właściwy moment już minął i Unia może dziś pytać, do czego właściwie potrzebne jest jej rozszerzenie?
Nadal uważam, że rozszerzenie jest sprawą kluczową nie tylko dla was, ale i dla Zachodu. Jeśli Unia nie jest do niego gotowa, to dlatego, że przez minioną dekadę nie przygotowała się do tego dostatecznie. Tymczasem rozszerzenie jest niezbędne dla naszego bezpieczeństwa, dla naszej gospodarki i powiększenia rynku, także w sensie poprawienia konkurencyjności, która przeżywa kryzys w skali globalnej.