Iridium było owocem ludzkich marzeń o pokonaniu odległości. Jak głosi legenda, pomysł narodził się w 1987 r. Inżynierowie amerykańskiego koncernu elektronicznego Motorola podczas pobytu na jednej z pustyń Arizony stwierdzili, że dobrze byłoby mieć możliwość łatwego kontaktu z dowolnego miejsca na kuli ziemskiej. Najlepiej, gdyby rozszerzyć istniejące usługi telekomunikacyjne i udostępnić je zarówno na pustyni, jak i na szczytach Himalajów.
Tradycyjna telefonia nie mogła spełnić takich oczekiwań – przewody warto ciągnąć tylko do obszarów o dużym zaludnieniu. Również telefonia komórkowa, która zaczęła rozkwitać pod koniec lat osiemdziesiątych, tylko częściowo wyzwalała człowieka z więzów odległości. Ograniczeniem nie był już co prawda telefoniczny drut, ale zasięg stacji radiowej, przekazującej rozmowy. Zasięg zbyt mały, by zapewnić łączność ludziom przebywającym na morzu lub w amazońskiej dżungli.
Jak więc pokryć powierzchnię całej kuli ziemskiej uniwersalną siecią telefoniczną? Problem ten w pewnym sensie rozwiązały agencje wywiadowcze Stanów Zjednoczonych, Związku Radzieckiego, Chin, Japonii umieszczając w przestrzeni pozaziemskiej floty satelitów zdolnych obserwować dowolne zakątki globu i przekazywać zarejestrowane dane na Ziemię. Czy nie można podobnej sieci satelitarnej wykorzystać do przekazywania sygnału telefonicznego?
Analizy technologiczne pokazały, że przeszkód nie ma. Specjaliści od marketingu stwierdzili, że zapewnienie łączności w dowolnym miejscu na Ziemi będzie złotym interesem, a z usługi skorzystają miliony abonentów. By więc nie zmarnować takiej szansy, powstało konsorcjum firm elektronicznych i telekomunikacyjnych, przyjmując nazwę Iridium. Tak nazywa się pierwiastek chemiczny (po polsku iryd), w którym wokół jądra krąży 77 elektronów.