Zaczęło się na początku roku, kiedy inwestorem strategicznym częstochowskiego banku zapragnął zostać Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – instytucja budżetowa powołana do zupełnie innych zadań niż gra w akcje. Fundusz kupił 228 tys. akcji BCz płacąc po 33,60 zł za jedną, chociaż ich cena giełdowa wynosiła wtedy 26 zł. Przepłacono więc prawie 2 mln zł. Transakcję zawarto z grupą kapitałową zorganizowaną przez biznesmena Wiesława Mazura, członka rady nadzorczej banku i prezesa firmy Polish Leasing Company Leasco SA.
Wycofania się WFOŚiGW z interesu zażądał wtedy marszałek województwa łódzkiego Waldemar Matusewicz (SLD). To rozwścieczyło Andrzeja Pęczaka, szefa SLD w Łódzkiem, który uważany jest za inspiratora transakcji. Jego ludzie rozgłaszają, że za działaniem Matusewicza stoi Bank Przemysłowy.
Zakup większościowego pakietu akcji „jakiegoś niewielkiego banku” miał, zdaniem Marka Kubiaka, prezesa WFOŚiGW w Łodzi, umożliwić funduszowi wykorzystanie sieci jego placówek, a tym samym zwiększenie dostępu klientów do udzielanych przez fundusz dopłat i pożyczek na inwestycje proekologiczne. Na inwestycję zarezerwowano 24 mln zł pochodzące ze sprzedaży akcji Banku Ochrony Środowiska. W styczniu br. Kubiak zaproponował radzie nadzorczej WFOŚiGW zakup 1,5 mln akcji nowej emisji Banku Częstochowa w cenie 12–15 zł. Uzyskał zgodę rady, mimo że bank ten nie posiada ani jednego oddziału na terenie województwa łódzkiego (sprzedany BOŚ miał ich kilka), a proponowana ilość akcji nie dawała obiecywanego przez prezesa pakietu większościowego. Jak twierdzi Marek Chakowski, prezes Banku Częstochowa, Kubiak nie miał wówczas podstaw, by mówić o cenie akcji, gdyż bank miał ją podać dwa dni przed nową emisją.
W lutym koncepcja uległa zmianie: fundusz kupił od dwóch prywatnych osób 228 tys.