Prof. Jan Widacki raczył był (POLITYKA 47) dać odpór niesłusznym poglądom Lecha Kaczyńskiego, aktualnego ministra sprawiedliwości. Sporem zajmować się nie będę – zajmę się argumentacją profesora. (...) Jest być może rzeczą prawdopodobną, że bezrobocie powoduje wzrost przestępczości (właśnie w gminie Pieniężno bezrobocie wynosi 70 proc.; w Warszawie praktycznie go nie ma; chciałbym wiedzieć, czy rzeczywiście w Pieniężnie jest wielokrotnie większa przestępczość? Bo jeśli nie, to – zgodnie z ogromną większością definicji „przyczyny” – bezrobocie nie jest przyczyną przestępczości!)... jednak twórcy kodeksów nie mają wpływu na poziom bezrobocia. Jednak jakikolwiek by był – czy 0 proc., czy 70 proc. – zwiększenie zagrożenia karami spowoduje spadek przestępczości – a zmniejszenie wzrost. Nikt mi nie wytłumaczy, że ludzie będą równie często kradli milion złotych, gdy będzie za to groził 1 dzień aresztu – jak i wtedy, gdy będzie za to groziło 7 lat odsiadki lub też np. galery.
Wszystkie uwagi p. Widackiego, że „rozumnej polityki społecznej, ekonomicznej i edukacyjnej (...) rozumnej, trudnej i wielopłaszczyznowej działalności państwa nie da się zastąpić po prostu surowym karaniem” – są nie tyle niesłuszne, co bezprzedmiotowe. P. Kaczyński nie zabrania państwu zajmowania się „rozumną polityką” itd. Tyle że to już inne resorty! Od prowadzenia polityki nie jest wymiar sprawiedliwości. (...)
Jeśli społeczeństwo jest przekonane, że kodeks jest zbyt tolerancyjny – to on jest zbyt tolerancyjny. I koniec dyskusji! Czy trzeba coś zmieniać w sferze materialnej, czy tylko werbalnej – to już zupełnie inna sprawa, którą (jak to zapowiedziałem na wstępie) zajmować się nie będę.