Archiwum Polityki

Coś z życia

Wielki grat
Finalista programu „Bar” Grzegorz Markocki znany jest z zamiłowania do perwersji. Seks przed kamerami, łamanie rąk w tańcu (też przed kamerami), a w końcu pierwszy na świecie ślub na żywo w programie reality-show. Za swoje ekscesy Markocki dostał nawet od Polsatu samochód. Nie nacieszył się nim długo, bo prowadząc w stanie nietrzeźwym (0,7 promila) rozbił auto. Niestety, tym razem kamer przy nim nie było, ale w Polsacie pocieszają się – kiedy gwiazdor będzie jeździł do pracy tramwajem, będzie łatwiejszy do namierzenia.

Inteligentni inaczej

Lech Kaczyński w wywiadzie dla „Gali” wyjawił rodowód polskiej inteligencji. A przynajmniej jej części. Pochodzi ona z warszawskiej dzielnicy Żoliborz: „Była to normalna dzielnica z żulami i debatami, kto się lepiej bije. Żulia żoliborska była rzeczywiście inna, bo z jej szeregów wyrośli ludzie wykształceni, nawet profesorowie”. W tym świetle słynna odzywka Lecha Kaczyńskiego „Spieprzaj dziadu” nie powinna już nikogo dziwić.

Trzeźwa propozycja

Krzysztof Krawczyk wspomina na łamach „CKM” swój pobyt w Stanach Zjednoczonych. Wszyscy członkowie zespołu, w którym grał, brali narkotyki. Krawczyk długo się opierał, pozostając jedynie przy alkoholu, aż w końcu też pękł i zaczął eksperymentować. Przyznał się przy tym, że „najgorszy był dzień, gdy wpadłem na pomysł, żeby nagrać kawałek na trzeźwo. (...) Co tam się wtedy działo” – wspomina.

Rozmowy z alkomatem

Na pomysł grania na trzeźwo nie wpadł natomiast Edward Żentara. Jako reżyser spektaklu „Rozmowy z katem”, wystawianego w Teatrze Nowym na specjalnym pokazie dla warszawskich szkół, zaproponował interesującą interpretację utworu – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Polityka 50.2002 (2380) z dnia 14.12.2002; Fusy plusy i minusy; s. 100
Reklama