Archiwum Polityki

Zawodowi rodzice

Joanna Staręga-Piasek. Sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej

Wszystkie ośrodki zajmujące się dziećmi pozbawionymi opieki rodzinnej przejęła od resortu edukacji pomoc społeczna. Stwarza to okazję do wypracowania nowego systemu opieki nad dzieckiem i rodziną. Jednym z kluczowych elementów tego systemu jest ograniczenie czasu przebywania dziecka w instytucjach: domu dziecka, pogotowiu opiekuńczym i innych placówkach opiekuńczo-wychowawczych.

Nie ulega wątpliwości, że nic nie zastąpi dziecku rodziny lepiej niż inna rodzina. O tym, że w jakiejś rodzinie źle się dzieje, wiedzą lekarze, nauczyciele, lokalny ośrodek pomocy społecznej. To właśnie na poziomie samorządowym można wychwycić te rodziny i starać się im pomóc. Zdarza się jednak, że zawiodą wszystkie możliwości pomocy rodzinie naturalnej. Potrzebny jest wtedy czas na uregulowanie sytuacji dziecka, nim trafi ono do nowej adopcyjnej rodziny. Nie powinno to skazywać dziecka na przebywanie latami w domu dziecka lub pogotowiu opiekuńczym. Podobnie rzecz się ma z dziećmi porzucanymi na ulicy, noworodkami zostawianymi w szpitalu. Psychologowie twierdzą, że szkody, jakie ponosi dziecko w efekcie braku indywidualnej opieki w pierwszych miesiącach życia, są nieodwracalne.

Dlatego chcemy, by powstały zawodowe rodziny zastępcze. Jedna osoba będzie w nich „rodzicem na etacie”, to znaczy dostanie wynagrodzenie w wysokości około 2 tys. zł miesięcznie, mniejsze – za tak zwaną gotowość, większe – kiedy faktycznie będzie miała dzieci pod opieką. Wtedy na utrzymanie każdego podopiecznego otrzyma jeszcze około 520 zł. (Obie kwoty będą rewaloryzowane). Zawodowa rodzina zastępcza musi być gotowa przyjąć pod swój dach porzucone dziecko o każdej porze, choćby w środku nocy; w takim domu powinno być miejsce dla trojga–czworga dzieci. Decyzja o podjęciu się tego zajęcia musi należeć do całej rodziny.

Polityka 16.2000 (2241) z dnia 15.04.2000; Komentarze; s. 13
Reklama