Archiwum Polityki

„Wizja zero”

Ucieszył mnie artykuł poświęcony sprawom bezpieczeństwa ruchu drogowego u naszego północnego sąsiada, Szwecji (POLITYKA 12). To rzeczywiście lider w skali globalnej. Niestety ton komentarza dotyczącego Polski był tak pesymistyczny i krytyczny, że skłonił mnie do zareagowania. W istocie rzeczy za bezsensowne uznano wszystkie inicjatywy ostatnich lat, od ochrony dzieci na drodze do szkoły, poprzez skupienie uwagi na tzw. czarnych punktach czy poprawę wyposażenia policji drogowej, a kończąc na kolejnej (trzeciej w III Rzeczpospolitej) próbie rządu naprawienia błędnej decyzji Sejmu PRL z 1983 r., podnoszącej dopuszczalną prędkość na terenach zabudowanych z 50 km/godz. do 60 km/godz. Uczyniono to wtedy, gdy w krajach zmotoryzowanych, za wzorem USA, czyniono akurat odwrotnie. Tymczasem wszystkie zakwestionowane inicjatywy mieszczą się w ramach współczesnego podejścia do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego, które polega na skierowaniu uwagi na użytkowników, a nie tylko na infrastrukturę drogową czy konstrukcję pojazdu. O ile mi wiadomo, wiele z podejmowanych akcji oceniono już z punktu widzenia ich efektywności. Dopiero to daje podstawy do wyboru najlepszych środków eliminacji wypadków drogowych i zrezygnowania z mniej skutecznych. Ale gdyby wyciągnąć wnioski z komentarza redaktora Grzeszaka, to np. kampania ministra Syryjczyka na rzecz limitu prędkości 50 km/godz. w terenach zabudowanych jest marnowaniem czasu. A już na pewno należałoby zaprzestać finansowania ze środków publicznych pracy nad programami typu GAMBIT i eksperymentowania z różnymi rozwiązaniami. Czy o to chodziło autorowi?

Prof. Wojciech Suchorzewski, Politechnika Warszawska

 

Od autora:

Nie o to.

Polityka 16.2000 (2241) z dnia 15.04.2000; Listy; s. 36
Reklama