Archiwum Polityki

„Melancholik w labiryncie”

Z pewnym opóźnieniem przeczytałem wywiad, jakiego Zdzisław Beksiński udzielił waszemu pismu (POLITYKA 1). W wywiadzie tym między innymi skarży się on na wieloletnią współpracę ze mną. (...)

Pierwszym zarzutem, jaki poczynił mi w wywiadzie Beksiński, było to, że naraziłem go na upokorzenie zwracając się do Wajdy i do Polańskiego o kilka słów wstępu do albumu, jaki od samego początku zamierzałem o nim wydać. Pomawianie mnie, że myślałem również zwrócić się o to do Wałęsy i że „poczyniłem w tym kierunku pewne kroki”, jest po prostu nieprawdą. Dlaczego Polański i Wajda? Dlatego, iż Polański mówił mi o Beksińskim z entuzjazmem i ma dwa jego dobre obrazy. A Wajda dlatego, że wyrażał się przede mną o Beksińskim jako o „wielkim” malarzu. (...) Niemniej obaj odmówili. Tak jak odmówiło wystawienia Beksińskiego Centrum Pompidou w Paryżu. Za te upokorzenia Beksiński do dzisiejszego dnia żywi do mnie najgłębszą niechęć.

Drugim zarzutem Beksińskiego jest to, że zabrałem się do całej sprawy niefachowo (mówi on: „Pod warunkiem, że sprawę bierze w swoje ręce profesjonalista”). Z tym zarzutem nie zgadzam się, choć rzeczywiście, gdy wiązałem się z nim, byłem tylko pracownikiem naukowym na uniwersytecie paryskim i adwokatem, a nie marszandem. Po pierwsze od razu sporządziłem z nim umowę o wyłączność. Potem wykupiłem wszystkie znajdujące się u niego i na rynku jego obrazy. (...) Wyprodukowałem na własny koszt film o sztuce Beksińskiego, który nakręcił mi Bogdan Dziworski. Film ten został wyselekcjonowany na festiwal w Cannes w 1986 r. Następnie przyszło około czterdziestu wystaw w całej Europie z udziałem posiadanych przeze mnie obrazów Beksińskiego.

Polityka 16.2000 (2241) z dnia 15.04.2000; Listy; s. 98
Reklama